Wiceszef samorządu studenckiego Uniwersytetu Śląskiego, student Wydziału Nauk Społecznych uczelni, Przemysław Grzonka, podkreślił, że śmierć prof. Przewłockiego to duża strata dla wydziału. Przypomniał, że profesor przez wiele lat kierował Zakładem Stosunków Międzynarodowych, a następnie Zakładem Najnowszej Historii Politycznej. Był również w przeszłości dziekanem wydziału. - Profesor był legendą i niesamowitą osobowością. Jego wykłady, zwłaszcza monograficzne, należały - moim zdaniem - do najciekawszych, najmocniej pobudzających intelektualnie i najbardziej życiowo wartościowych - choć nieraz trzeba było kilku lat, by to naprawdę zrozumieć i docenić - powiedział Grzonka.
Jego zdaniem, charakterystyczne dla profesora było to, że uczył krytycznego myślenia i analizy przyczynowo-skutkowej procesu dziejowego, zamiast prostego przyjmowania za oczywiste "prawd objawionych". - To było szokiem dla wielu studentów pierwszego roku, przyzwyczajonych do kucia dat i ślepej wiary w podręczniki. Wiele jego anegdot, historii, dowcipów i bon motów będę pamiętał do końca życia - powiedział Grzonka, według którego studia politologiczne w Katowicach będą uboższe bez wykładów prof. Przewłockiego.
Wśród przytaczanych przez byłych studentów profesora anegdot i nietypowych pytań na egzaminach są m.in. pytania o markę cygar, jakie palił Winston Churchill (double coronas) czy rozważania, na ile położenie geopolityczne Polski, przez którą w ciągu wieków przechodziły różne armie, wpłynęło na urodę dzisiejszych Polaków i Polek. - Nie przypominam sobie, aby w ciągu pięciu lat studiów, którykolwiek profesor miał tak dużą frekwencję na wykładach, jak prof. Przewłocki. Byli tacy studenci, którzy przychodzili tylko na jego wykłady - trochę ze strachu przed trudnym egzaminem, ale przede wszystkim dlatego, że były ciekawe, czasem zaskakujące - wspomina Piotr Girczys, dziś dziennikarz sportowy, który skończył studia politologiczne w 1992 r.
Pan Grzegorz, który skończył studia sześć lat później, wspominał, że egzaminu u prof. Przewłockiego na pierwszym roku studiów studenci bali się najbardziej. - Mówiło się, że zdanie tego egzaminu oznacza, że zaliczyło się co najmniej połowę studiów - powiedział. Wielu studentów musiało wielokrotnie poprawiać egzamin, choć ostatecznie wszyscy wychodzili z tej próby zwycięsko.pap, ps