W sobotę doskonałą formę zaprezentował Małysz, który po skoku w pierwszej serii na odległość 126,5 m wyprowadził zespół na trzecią pozycję; w drugiej wylądował najdalej ze wszystkich - na 131,5 m i zapewnił ekipie czwarte w historii miejsce na podium w konkursie drużynowym.
Po pierwszej serii Polska była na trzecia. To zasługa tylko Stocha i Małysza, gdyż dwóch skaczących przed nimi - Byrt i Żyła "zapewnili" drużynie jedynie ósme miejsce, przed Estonią. W pierwszej serii najwyżej oceniony był skok Fina Matti Hautamaekiego na 128 m. Za nimi był Stoch - 127 m, Małysz - 126,5 m i Austriak Thomas Morgenstern - 126,5 m.
W finale Byrt wylądował na 114 m, Żyła uzyskał 119,5 m i ekipa trenera Łukasza Kruczka awansowała na czwarte miejsce. Na trzecie drużynę wyprowadził Stoch lądując na 127,5 m. Jako ostatni w ekipie biało-czerwonych na rozbiegu w Lahti stanął Małysz. Wiedział, że przed nim Niemiec Severin Freund uzyskał 128,5 m i aby utrzymać trzecią pozycję, musi wylądować w tych samych granicach lub dalej.
Małysz zdecydowanie pozbawił rywali nadziei na ewentualne wyprzedzenie Polaków. Orzeł z Wisły doleciał do 131,5 m oddając najdłuższy skok w konkursie. Po nim Norweg Tom Hilde uzyskał 129 m, a kończący konkurs Morgenstern - 127,5 m.
Austriacy wywalczyli ponad 20 pkt przewagi nad Norwegią potwierdzając, że są aktualnie najlepszym zespołem na świecie. Polacy przed kolejną szansą bycia na podium w konkursie drużynowym staną 19 marca w Planicy. Później, gdy w zespole nie będzie już Małysza, taka okazja może się długo nie pojawić. Nawet bardzo długo...
pap, ps