Według śledczych oskarżeni z legalnych źródeł kupowali w ilościach hurtowych skażony spirytus, a po odkażeniu sprzedawali go jako alkohol. W dokumentacji wykazywali detaliczną sprzedaż rozcieńczalnika fikcyjnym firmom. Działalność prowadzona była na ogromną skalę. Szacuje się, że grupa w ten sposób wyprodukowała ponad 10 mln litrów spirytusu, a Skarb Państwa stracił ponad 527 mln zł z tytułu niezapłaconego podatku akcyzowego i VAT. Grupa była bardzo dobrze zorganizowana - w jej strukturze działały osoby, które odpowiadały za kupowanie skażonego alkoholu, inna osoba była odpowiedzialna za jego sprzedaż, a kolejna za proces technologiczny. Oprócz tego były osoby, które oczyszczały alkohol, kierowcy oraz tzw. słupy, na których dane rejestrowane były fikcyjne firmy.
Skażony spirytus kupowano od 11 legalnych zakładów. Z gangiem współpracowało kilka osób z tych firm, które dbały o to, żeby dostarczany spirytus był dobrej jakości i był skażony w minimalnym zakresie a po oczyszczeniu mógł być wykorzystywany do celów spożywczych. - Gdy kupowany spirytus nie spełniał oczekiwań członków grupy, to zwracali go i brali w to miejsce inny, lepszy spirytus - powiedział prokurator Kopania. W kilku miejscach gang prowadził nielegalne fabryki alkoholu, w których spirytus oczyszczano. Później był on rozlewany do pięciolitrowych lub litrowych butelek i sprzedawano hurtownikom z całej Polski. O kupowanie alkoholu od gangu i jego rozprowadzanie zostało oskarżonych w sumie 19 osób.
Do odrębnego postępowania wyłączono sprawę kilkunastu pracowników punktów bukmacherskich z Łodzi podejrzanych o pranie pieniędzy tej grupy przestępczej. Ustalono, że bukmacherzy wystawiali szefom gangu fikcyjne zaświadczenia potwierdzające wygrane w zakładach, które miały legalizować zyski z przestępczej działalności. Łącznie "wyprali" w ten sposób kilka milionów złotych.
PAP, arb