Funkcjonariusze przeszukali dom adresata i znaleźli w nim setki podobnych nazistowskich memorabiliów przysłanych wcześniej z Niemiec, także książki i dokumenty. Łącznie handlarz miał otrzymać z Niemiec ok. 140 paczek. Po przesłuchaniu i wpłaceniu 50 tys. szekli (ponad 10 tys. euro) kaucji handlarz został zwolniony do domu. W sprawie prowadzone jest międzynarodowe śledztwo.
Podejrzanemu stawiane są dwa zarzuty: handel nazistowskimi pamiątkami, który jest zakazany w Izraelu, oraz zaniżanie wartości przesyłek w celu uniknięcia podatku importowego.
Władze są przekonane, że handlarz nie działał z pobudek ideologicznych, kierowały nim wyłącznie motywy zarobkowe. - To smutne i szokujące, że tego rodzaju przedmioty i symbole stanowią gałąź światowego handlu. Wśród dokumentów znaleźliśmy świadectwa wystawiane esesmanom za świetną służbę i można sobie wyobrazić, co zrobili, żeby na nie zasłużyć - powiedział Samara.
pap, ps