Podkreśliła, że organizatorzy chcieli w szczególny sposób pamiętać o tych, "którzy już w pierwszych godzinach po katastrofie zostali uznani odpowiedzialnymi za nią". - Chcemy pamiętać o załodze samolotu TU 154 M. Dowódca samolotu, mjr Arkadiusz Protasiuk na wys. 100 metrów wydał komendę +odchodzimy+. Decyzje tę potwierdził drugi pilot samolotu, mjr Robert Grzywna. Do dzisiaj nie wiadomo dlaczego samolot nadal spadał - mówiła Piechota. - Niech ten nasz "Las Smoleński" będzie symbolem pamięci o tych, którzy lecąc na miejsce narodowej kaźni, w 70-tą rocznicę mordu katyńskiego złożyli ofiarę swojego życia, a ich śmierć okryła smoleńska mgła. Niech nasz las rozproszy te mgłę - zaapelowała.
Po tych słowach w niebo wzniosło się 96 balonów. Każdy z nich miał dołączoną kartkę - klepsydrę z imieniem i nazwiskiem jednej z ofiar katastrofy. Dołączono do nich także intencje - życzenia dla ofiar. - Wierzymy, że wszystkie osoby, które zginęły w Smoleńsku znajdują się teraz w niebie, więc chcieliśmy wysłać do nich jasny sygnał, że o nich pamiętamy. Mamy nadzieję, że balony dolecą do nich, do nieba - powiedział opolski radny PiS, Patryk Jaki.
Po wypuszczeniu w powietrze balonów i mszy w intencji ofiar katastrofy w opolskiej katedrze na Rynku zapłonął ułożony ze zniczy napis "Pamiętamy 10.04.2010".pap, ps