Jeśli maksyma Jana Zamoyskiego o tym, że "takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie" jest wciąż aktualna, to Rzeczpospolita Polska będzie już wkrótce krajem pełnym bezrobotnych, profesjonalnie przygotowanych do składania wniosków o pomoc do rozmaitych instytucji.
Mimo starań minister Barbary Kudryckiej, która stara się znaleźć jakiś punkt wspólny między systemem szkolnictwa wyższego w Polsce, a potrzebami rynku pracy – Polska jak była krajem produkującym na potęgę humanistycznych magistrów, tak takim krajem wciąż jest. Humanistyczny magister od bezpieczeństwa, politologii albo etnologii, kiedy już hucznie uczci fakt, że dołączył do intelektualnej elity narodu – z przerażeniem odkrywa, że ma do wyboru: zmywak na Zachodzie, albo kasę hipermarketu w Polsce. Okazuje się bowiem, że Polsce bardziej potrzebni są przedstawiciele handlowi – niż specjaliści od teorii systemów politycznych, tudzież eksperci od bezpieczeństwa międzynarodowego. Zaskakujące prawda? – wydawać by się przecież mogło, że pracodawcy nie mogą się doczekać zatrudnienia osoby, która wytłumaczy im czym różni się immunitet od immunologii (bo humaniści znają wiele trudnych słów).
Zapewne z myślą o sfrustrowanych w przyszłości magistrach wszelakiej wiedzy nietechnicznej tegoroczni autorzy egzaminu gimnazjalnego postanowili umieścić w nim zadanie, polegające na zredagowaniu wniosku o pomoc finansową do dyrektora szkoły. Wprawdzie w przypadku gimnazjalnego zadania chodziło o pomoc w celu stworzenia szkolnego muzeum regionalnego, ale w przyszłości kwalifikacje w formułowaniu takich wniosków będą mogli wykorzystać również poza szkołą. Dzięki opanowaniu umiejętności redagowania eleganckich wniosków o pomoc już w gimnazjum, w przyszłości będzie łatwiej wyszarpać coś Unii Europejskiej, albo i Rzeczpospolitej – bo przecież z czegoś żyć trzeba.
Oczywiście w czasie poświęconym na redagowanie wniosku o pomoc, gimnazjaliści mogliby wykonywać inne zadanie – np. redagować biznesplan, albo chociaż wniosek o rejestrację firmy – ale wtedy, nie daj Boże, mogliby nabrać przekonania, że w życiu można sobie radzić samemu. Kto wie, gdyby nabrali takiego przekonania jako gimnazjaliści, to może jako abiturienci przy wyborze kierunku studiów zadawaliby sobie pytanie: postudiuję i co dalej?
Na szczęście takie dylematy będą im obce. Jak to co dalej? Zawsze można napisać prośbę o pomoc.
Zapewne z myślą o sfrustrowanych w przyszłości magistrach wszelakiej wiedzy nietechnicznej tegoroczni autorzy egzaminu gimnazjalnego postanowili umieścić w nim zadanie, polegające na zredagowaniu wniosku o pomoc finansową do dyrektora szkoły. Wprawdzie w przypadku gimnazjalnego zadania chodziło o pomoc w celu stworzenia szkolnego muzeum regionalnego, ale w przyszłości kwalifikacje w formułowaniu takich wniosków będą mogli wykorzystać również poza szkołą. Dzięki opanowaniu umiejętności redagowania eleganckich wniosków o pomoc już w gimnazjum, w przyszłości będzie łatwiej wyszarpać coś Unii Europejskiej, albo i Rzeczpospolitej – bo przecież z czegoś żyć trzeba.
Oczywiście w czasie poświęconym na redagowanie wniosku o pomoc, gimnazjaliści mogliby wykonywać inne zadanie – np. redagować biznesplan, albo chociaż wniosek o rejestrację firmy – ale wtedy, nie daj Boże, mogliby nabrać przekonania, że w życiu można sobie radzić samemu. Kto wie, gdyby nabrali takiego przekonania jako gimnazjaliści, to może jako abiturienci przy wyborze kierunku studiów zadawaliby sobie pytanie: postudiuję i co dalej?
Na szczęście takie dylematy będą im obce. Jak to co dalej? Zawsze można napisać prośbę o pomoc.