UEFA nie przedstawiła zarzutów portugalskiemu trenerowi, który zasugerował, że europejska federacja od trzech lata pomaga Barcelonie w dojściu do finału LM. Komisja Dyscyplinarna zbierze się szóstego maja i wówczas zapadnie decyzja odnośnie ewentualnej kary. Póki co Mourinho zabraknie na ławce trenerskiej Realu we wtorkowym rewanżu z Barceloną. Z trybun spotkanie obejrzą też ukarani czerwonymi kartkami Pepe i rezerwowy bramkarz "Dumy Katalonii" Jose Manuel Pinto, który w przerwie spoliczkował jednego z zawodników "Królewskich".
Mourinho zasugerował też, że Barcelona może liczyć na wsparcie wiceprezydenta UEFA Angela Marii Villara, za którym optowała w wyborach na prezesa rodzimej federacji, podczas gdy Real poparł jego konkurenta. - Nie rozumiem, dlaczego przegraliśmy. Nie wiem czy to przez reklamę UNICEF, czy dzięki władzy Villara w UEFA. Nie wiem, czy ze sobą sympatyzują, ale wiem, że mają wielką władzę. Reszta nie ma z nimi szans - mówił Mourinho. Z tego powodu, oraz krytykowania trenera Josepa Guardioli, również Barcelona rozważa złożenie skargi do UEFA na Portugalczyka.
zew, PAP