Powszechnie wiadomo, że poranne polewanie wodą to staropolski obyczaj. Nie wszyscy wiedzą, że wtedy należało to robić zimną, a często lodowatą wodą wprost ze studni.
Oczywiście kawalerowie z wyższych sfer (bo przywilej polewania w dawnych czasach należał do mężczyzn), nie chcąc być posądzonymi o grubiaństwo, skrapiali damy wodą różaną z flaszeczki.
Wiejskie panny nie mogły liczyć na takie względy; dla nich pozostawała woda wprost ze studni. Ale też specjalnie nie broniły się przed zmoczeniem. Gdyby pozostały suche, mogło by to świadczyć o braku zainteresowania nimi ze strony kawalerów i kandydatów do ożenku.
Nazwa śmigus-dyngus pochodzi z połączenia dwóch obyczajów, kultywowanych w dawnej Polsce: "śmigania" się nawzajem po nogach wierzbowymi gałązkami z baziami na szczęście oraz polewania wodą. Kto chciał uniknąć oblania, mógł się wykupić "dyngusem", czyli datkiem. Najczęściej były nim jajka.
W niektórych regionach obyczaj ten zwany jest także "oblewanką" lub "lejkiem". Występuje w całej słowiańszczyźnie.
Jego sensem było prawdopodobnie wzmocnienie sił rozrodczych. Ziemia rodzi tylko wtedy, gdy nie brak jej wody. W wielu okolicach w drugi dzień świąt oblewano nie tylko kobiety, ale i ziemię, by spowodować większe plony. W znaczeniu religijnym woda jest znakiem chrztu świętego, czyli zanurzenia w śmierć Chrystusa i powstania z martwych do nowego życia. Stąd pogański w swej genezie zwyczaj został połączony ze świętem Zmartwychwstania.
Chcąc kultywować tę tradycję młodzi chłopcy powinni pamiętać, że była ona o tyle nieszkodliwa, że oblanie miało miejsce blisko domu i można było szybko zmienić mokre ubranie, co nie zawsze możliwe jest dzisiaj. Ponadto dotyczyła ona tylko panien na wydaniu, które tego oczekiwały. Dzięki temu dla obu stron była dobrą zabawą.
em, pap
Wiejskie panny nie mogły liczyć na takie względy; dla nich pozostawała woda wprost ze studni. Ale też specjalnie nie broniły się przed zmoczeniem. Gdyby pozostały suche, mogło by to świadczyć o braku zainteresowania nimi ze strony kawalerów i kandydatów do ożenku.
Nazwa śmigus-dyngus pochodzi z połączenia dwóch obyczajów, kultywowanych w dawnej Polsce: "śmigania" się nawzajem po nogach wierzbowymi gałązkami z baziami na szczęście oraz polewania wodą. Kto chciał uniknąć oblania, mógł się wykupić "dyngusem", czyli datkiem. Najczęściej były nim jajka.
W niektórych regionach obyczaj ten zwany jest także "oblewanką" lub "lejkiem". Występuje w całej słowiańszczyźnie.
Jego sensem było prawdopodobnie wzmocnienie sił rozrodczych. Ziemia rodzi tylko wtedy, gdy nie brak jej wody. W wielu okolicach w drugi dzień świąt oblewano nie tylko kobiety, ale i ziemię, by spowodować większe plony. W znaczeniu religijnym woda jest znakiem chrztu świętego, czyli zanurzenia w śmierć Chrystusa i powstania z martwych do nowego życia. Stąd pogański w swej genezie zwyczaj został połączony ze świętem Zmartwychwstania.
Chcąc kultywować tę tradycję młodzi chłopcy powinni pamiętać, że była ona o tyle nieszkodliwa, że oblanie miało miejsce blisko domu i można było szybko zmienić mokre ubranie, co nie zawsze możliwe jest dzisiaj. Ponadto dotyczyła ona tylko panien na wydaniu, które tego oczekiwały. Dzięki temu dla obu stron była dobrą zabawą.
em, pap