Prowadząca wielowątkową i głośną przed laty sprawę korupcji w gdańskim wymiarze sprawiedliwości Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku uznała słowa sędzi P. za fałszywe oskarżenie i zażądała uchylenia jej immunitetu, aby móc postawić takie zarzuty. Ponadto wystąpiono do sądu o zgodę na zarzucenie sędzi P. kolejnego działania w zmowie z adwokatem - przy uchyleniu aresztu w trzech różnych sprawach. W czerwcu zeszłego roku Sąd Apelacyjny w Gdańsku wydał zgodę na uchylenie immunitetu sędzi. Magdalena P. odwołała się od tych rozstrzygnięć. Z powodu przedłużającego się jej zwolnienia lekarskiego sprawa stanęła na wokandzie Sądu Najwyższego dopiero 17 maja. Oznaczało to, że trzy z zarzutów, jakie prokuratura chciała postawić sędzi P., już się przedawniły.
Wiele zależało od tego, jak Sąd Najwyższy potraktuje kolejne trzy sprawy - dotyczące decyzji o aresztach sędzi P. Gdyby sąd zakwalifikował to działanie jako "zwykłe" przekroczenie uprawnień funkcjonariusza publicznego, te zarzuty także byłyby przedawnione. Sąd uznał jednak, że zachowanie sędzi może być traktowane jako "przekroczenie uprawnień połączone z korzyścią osobistą", za jaką można uznać jej związek z adwokatem. - Zgoda sądu na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej oczywiście nie przesądza o tym, czy prokurator zdecyduje się wystąpić z oskarżeniem ani tym bardziej, czy oskarżona zostałaby skazana - podkreśliła sędzia SN Dorota Rysińska uzasadniając uchwałę, w której wyrażono zgodę na pociągnięcie sędzi P. do odpowiedzialności za trzy sprawy związane z aresztami i byciem w zmowie z adwokatem i jedną dotyczącą fałszywego oskarżenia.
Sędzia P. nie była obecna na posiedzeniu Sądu Najwyższego. Jej adwokat nie chciał komentować sprawy, podkreślając, że jego klientka sobie tego nie życzy.PAP, arb