Niewielki nakład kosztów
Mikropróbka materii kosmicznej - jak mówią o znalezisku na uniwersytecie - została odkryta "niewielkim nakładem kosztów". Spadła na jeden z budynków gospodarczych w Sołtmanach nad jeziorem Wydmińskim o godz. 6.06 nad ranem 30 kwietnia. Właścicielka znaleziska początkowo nie wiedziała, co trzyma w rękach. Naukowcy mówili w poniedziałek, że to córka zasugerowała jej, iż może to być meteoryt. Wieści o znalezisku rozniosły się dość szybko. Pojawił się pasjonat meteorytów, który z kolei powiadomił Obserwatorium Astronomiczne we Fromborku. Informacje z Fromborka szybko trafiły do Polskiego Towarzystwa Meteorytowego, którego prof. Karwowski jest prezesem.
"Taka okazja rzadko się zdarza"
Próbka meteorytu zakupionego przez Uniwersytet Śląski waży 65 gramów. Eksponat na zewnątrz jest czarny, co oznacza, że posiada powłokę obtopieniową - pamiątkę po przejściu przez atmosferę ziemską. W środku jest szaro-biały i niezwykle kruchy. Próbki meteorytu zostały wysłane do specjalistycznego laboratorium Gran Saso we Włoszech. - Pozyskanie meteorytu podnosi prestiż instytucji. Można go badać latami. Jego unikatowość polega na tym, że został odnaleziony tuż po upadku. Można więc natychmiast zbadać jego właściwości. Bardzo rzadko zdarza się taka okazja. Oprócz badań krótkotrwałych izotopów, które pozwalają na analizę wielu cech meteorytów, planujemy także analizę zawartości gazów – wyjaśnił Karwowski.
Skąd przyleciał?
Dzięki badaniom, które zostaną zlecone również jednemu z kanadyjskich laboratoriów, będzie można określić, skąd pochodzi meteoryt, chociaż - jak tłumaczyli naukowcy - można przypuszczać, że przybył ze strefy planetoid krążących między Marsem a Jowiszem. Badania pozwolą także wyliczyć, kiedy oderwał się od ciała macierzystego. Określony zostanie także czas jego przebywania w kosmosie, który w przypadku tego typu materii określa się często na 4,5 do 6 mld lat.
Kilogram meteorytu
Meteoryt, który spadł w Sołtmanach, waży ok. 1 kg. Właścicielka posesji znalazła go w kilku częściach. Całość miała wielkość ludzkiej pięści. Jeden z fragmentów kupiła również Politechnika Wrocławska. Prof. Karwowski jest przekonany, że następne jego części zostaną wyprzedane w ciągu kilku dni. - Zgłosiło się także wielu prywatnych kolekcjonerów – wyjaśnia prezes Polskiego Towarzystwa Meteorytowego. Meteoryt będzie można oglądać w muzeum. W najbliższym czasie pracownicy muzeum przygotowują specjalną ekspozycję z dokumentacją fotograficzną.
Odnalezione meteoryty są własnością Skarbu Państwa, ale zwyczajowo uczelnie oraz inne placówki naukowe, których chcą mieć w swoich zbiorach materię kosmiczną, płacą znalazcy nagrody.
zew, PAP