Krakowanie ambitnie od pierwszej minuty ruszyli do zdecydowanego ataku. Z kolei drużyna z Białegostoku - jakby tym zaskoczona - w pierwszej połowie przeprowadziła tylko jedną groźną akcję. Jednak w 20 min Marcin Burkhardt, zamiast strzelać, niepotrzebnie próbował podać piłkę do kolegi z drużyny.
Wysiłki "Pasów" skończyły się sukcesem w 25 min. Po faulu na Saidim Ntibazonkizie sędzia zarządził rzut wolny z 17 m. Skutecznie uderzył z niego Mateusz Klich. Tuż przed przerwą wydawało się, że będzie 2:0. Jednak po ładnym strzale Ntibazonkizy piłka odbiła się od poprzeczki.
Po wznowieniu gry Jagiellonia próbowała udowodnić czemu zajmuje miejsce z czubie tabeli. Dwa razy groźnie uderzył M. Burkhard, ale bez efektu bramkowego. Tymczasem w 52 min M. Klich świetnie - z lewej strony - zagrał do będącego na czystej pozycji Suvorova. Ten ostatni mając przed sobą tylko Grzegorza Sandomierskiego bez problemów go pokonał.
W 78 min Jagiellonia, która śmielej zaczęła atakować po stracie drugiej bramki - była bliska zdobycia kontaktowej gola. Z daleka jak z armaty huknął Rafał Grzyb. Wojciech Kaczmarek nie zdołał złapać piłki, ale żaden z zawodników z Białegostoku nie dobił jej do bramki.
Sześć minut później mogło być "po meczu", jednak Ntibazonkiza nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem. Dopiero w 87 min kropkę nad "i" postawił Andraz Struna.
Mimo zapowiedzi nie odbyła się demonstracja kibiców Jagiellonii Białystok, którzy mieli przed stadionem protestować przeciwko polityce rządu wobec fanów piłki nożnej. Natomiast zwolennicy Cracovii bardzo gorąco dopingowali swój zespół.pap, ps