Prezydent wskazała, że miasto wdraża radykalny program cięcia wydatków, który dotknął Urząd Miasta i inne podlegające samorządowi jednostki. Obniżono m.in. koszty związane z prowadzeniem biura doradców, koszty utrzymania służbowych samochodów, szkoleń, podróży służbowych, zakupu biletów komunikacji miejskiej i opłaty za telefony komórkowe. Na te ostatnie w ubiegłym roku urzędnicy wydali ponad 70 tys. zł - w tym roku zaplanowano nie więcej niż 20 tys. zł. Ograniczono też pomoc dla spółek komunalnych - w ubiegłym roku na ich dokapitalizowanie wydano ponad 3 mln zł, w tym roku zaplanowano 270 tys. zł.
Ważną częścią planu oszczędnościowego jest redukcja zatrudnienia w magistracie, gdzie w końcu ubiegłego roku pracowało 713 osób. Teraz jest ich nieco ponad 640, a kolejnych 39 osób jest w okresie wypowiedzenia umów o pracę. W sumie zwolnienia z przyczyn ekonomicznych obejmą maksymalnie sto osób - pozostała część to odejścia naturalne, m.in. na emerytury. Łącznie w pierwszym kwartale tego roku wydatki miejskich instytucji udało się obniżyć o 20,7 mln zł, do kwoty 93,2 mln zł. Cały budżet ok. 150-tysięcznej Rudy Śląskiej to niespełna pół miliarda złotych.
Samorządowcy przyznają, że mimo efektów wdrażanego programu naprawczego, sytuacja budżetu Rudy Śląskiej wciąż jest bardzo zła. W pierwszych miesiącach tego roku okazało się, że przyjęte w okrojonym budżecie wydatki miasta mogą być zaniżone o ok. 20 proc. Jeżeli miastu nie uda się zwiększyć dochodów o ponad 65 mln zł, Ruda Śląska zamknęłaby rok zobowiązaniami w tej wysokości. Władze miasta planują obecnie drugi etap programu naprawy finansów, którym ma być szukanie dodatkowych dochodów. Na razie nie zdradzają szczegółów przygotowywanych tych działań. 26 maja, na wniosek prezydent Dziedzic, stanowisko stracił skarbnik miasta. Uchwałę o odwołaniu Artura Krawczyka, który pełnił swoją funkcję ponad siedem lat, poparło 21 radnych, jeden wstrzymał się od głosu.
PAP, arb