W opinii Huberta Małowiejskiego, jednego z asystentów Smudy, z tak silnym rywalem biało-czerwoni nie grali od ubiegłorocznego sparingu z późniejszymi mistrzami świata - Hiszpanami (w Murcji Polacy przegrali 0:6).
Pod wodzą znakomitego przed laty środkowego obrońcy Laurenta Blanca Francuzi wygrali m.in. z Anglią 2:1 i Brazylią 1:0, a w poniedziałek pokonali Ukrainę 4:1, zdobywając trzy gole w końcówce meczu. Spotkanie z Polakami będzie trzecim w odstępie kilku dni; w poprzednim tygodniu w eliminacjach mistrzostw Europy zremisowali z Białorusią 1:1.
Na stadionie Legii w ekipie gospodarzy wystąpi urodzony we Francji Obraniak. Z Argentyną nie grał, bowiem urodziła mu się córka i został dłużej w Lille. Z kolei pod znakiem zapytania stoi gra Jakuba Błaszczykowskiego, który ma problemy zdrowotne. Wśród gości nie powinno zabraknąć pomocnika Sochaux Martina, który w debiucie w kadrze w Doniecku strzelił dwa gole i miał asystę.
Na konferencji prasowej Blanc zapowiedział zmiany w składzie, w porównaniu do dwóch ostatnich spotkań. - Te trzy mecze miały mi dostarczyć dużo materiału do analiz, dlatego przeciwko Polsce zagramy w innym zestawieniu.
Obie reprezentacje narodowe zmierzą się ze sobą po raz 16. Bilans jest niekorzystny dla biało-czerwonych, którzy czekają na wygraną od prawie 29 lat. Na własnym terenie nie zwyciężyli dotąd nigdy. Polacy byli lepsi w trzech meczach, pięć zremisowali, a siedem przegrali, bramki 16:26.
Pierwotnie czwartkowy mecz miał się odbyć na jednej z aren przyszłorocznych mistrzostw Europy - PGE Arena w Gdańsku, ale opóźnienia w budowie sprawiły, że PZPN przeniósł go na stołeczny obiekt Legii.
Sprzedano już ponad 24 tysiące biletów. Oznacza to, że potyczkę z Francją obejrzy dwa razy więcej kibiców niż spotkanie z Argentyną.pap, ps