W ostatnim Kongresie Prawa i Sprawiedliwości wzięło udział blisko dwa tysiące młodych zwolenników tej partii z całej Polski. Mogliśmy podziwiać na ekranach telewizorów następców Adama Hofmana, Joachima Brudzińskiego czy Jacka Kurskiego. Całość swoją obecnością okrasił Jarosław Kaczyński. I co? I było niemiłosiernie nudno.
Kongres Młodych PiS okazał się festiwalem wylewania żalów, ronienia krokodylich łez i ciskania oskarżeń pod adresem obecnie rządzącej formacji. Z niektórymi uwagami wprawdzie nie sposób się nie zgodzić, ale co z tego, skoro podczas Kongresu widać było totalny brak pomysłu na rozwiązanie niezbyt korzystnej sytuacji młodych ludzi w Polsce.
Podczas konwencji młodzi sympatycy PiS poruszyli temat wprowadzenia opłat za drugi kierunek studiów, który - jak zaznaczyli - jest pierwszym krokiem do wprowadzenia płatnych studiów w Polsce. Wskazali także na problem przymusowej emigracji młodzieży, której przyczyną jest wysokie bezrobocie wśród najmłodszych uczestników rynku pracy. Młodzi fighterzy PiS zapomnieli przy tym, za czyich rządów nastąpił największy wysyp Polaków za granicę.
Kongres ujawnił przyszłe gwiazdy Prawa i Sprawiedliwości, które nie szczędzą argumentów na potwierdzenie swoich tez, a za wyrazistość mowy oraz jej dosadność zasługują na laur Tukidydesa. Jeden z prelegentów, Paweł Szefernaker, podkreślił, że w związku z tym, iż młodzi ludzie wykonują prace poniżej swoich kwalifikacji, "emigracja powinna być nazwana im. Donalda Tuska". Inny młody wilk, Lucjusz Nadbereżny, zaznaczył że "Donald Tusk lubi mówić, że jesteśmy Zieloną Wyspą. Jesteśmy wyspą, ale bezludną". Jak widać, młodzi z PiS idą w ślady swoich starszych kolegów. Dzieje się coś złego? To wina Tuska!
Na koniec gwóźdź programu - sam prezes Jarosław Kaczyński, który pojawił się na scenie przy akompaniamencie dobrze znanego wszystkim "We Will Rock You". Jak śpiewał Freddie Mercury, tak też się stało - prezes rozbujał budę na całego! Na wstępie zaznaczył, że Queen to nie bardzo jego nuta. No tak - Queen to mało patriotyczna grupa. Nie ubolewała nad losem poległych Polaków, nie promowała życia w prostocie, czystości i wstrzemięźliwości, a jej lider nie do końca podzielał opinię Jarosława Kaczyńskiego na temat modelu zdrowo funkcjonującej rodziny.
Kiedy prezes Kaczyński skończył mówić o Queen, zaczął tłumaczyć, że PiS ma specjalny projekt tego, jak poprawić obecną sytuację młodych ludzi. Z jego słów, jak zwykle bogato przyozdobionych, wynikło, że najpierw należy odsunąć rząd Tuska od władzy, a potem... A potem się zobaczy. Słowa prezesa Kaczyńskiego "Tu jest Polska przyszłości" brzmiały jak ponury żart, bo zaraz po ich wygłoszeniu stwierdził, że "trzeba zerwać kurtynę, którą uchyliła afera Rywina". I wtedy zrozumiałem, że prezes Kaczyński naprawdę jest równiachą. Ja też lubię trylogię "Powrót do przyszłości".
Kulminacją tego wiekopomnego wydarzenia był sentymentalny powrót do znanej historii katastrofy Titanica. "A gdy Titanic tonął, to też orkiestra grała, a gdy Titanic tonął, to też był wielki szpan, taki jak tam. Kapitan miał do końca koszulę śnieżnobiałą, a para szła za parą w tan". A "pan Tusk" - jak zaznaczył prezes - nie ma śnieżnobiałej koszuli. Ale co to właściwie znaczyło? Że ma błękitną? A może rdzawą - zbrukaną krwią niewinnych? Niewypraną w Polenie 2000? A może żona mu nie wyprała?
Czy młodzi z PiS to starzy maleńcy, słuchający z zapałem Mieczysława Fogga? Przy dźwiękach zakazanych piosenek z podziemia wzruszają się, jak ich dziadowie? Z rączką na sercu, złamanym przez czteroletnie antypolskie rządy Donalda Tuska, odśpiewują znaną pieść "Pałacyk Żytnia, Michla, Wola"? Na swoich nowoczesnych, wypasionych iPadach gromadzą największe hity Kaczmarskiego? Trudno powiedzieć. Kiedy się obserwowało młodych zebranych na Kongresie widać było na pewno całkowity brak pomysłu na poprawę sytuacji młodych ludzi w Polsce, zagubienie, anachroniczność, brak przekonania i wiary w sukces.
Prezes Kaczyński nie poczuł bluesa. Być może dlatego postanowił wyrwać ze stawów (pod pozorem całowania w dłoń) ręce niektórych przedstawicielek płci pięknej. Panie prezesie, proszę być delikatniejszym. Inaczej może zabraknąć rączek do klaskania i stawiania krzyżyków na kartach wyborczych.
Podczas konwencji młodzi sympatycy PiS poruszyli temat wprowadzenia opłat za drugi kierunek studiów, który - jak zaznaczyli - jest pierwszym krokiem do wprowadzenia płatnych studiów w Polsce. Wskazali także na problem przymusowej emigracji młodzieży, której przyczyną jest wysokie bezrobocie wśród najmłodszych uczestników rynku pracy. Młodzi fighterzy PiS zapomnieli przy tym, za czyich rządów nastąpił największy wysyp Polaków za granicę.
Kongres ujawnił przyszłe gwiazdy Prawa i Sprawiedliwości, które nie szczędzą argumentów na potwierdzenie swoich tez, a za wyrazistość mowy oraz jej dosadność zasługują na laur Tukidydesa. Jeden z prelegentów, Paweł Szefernaker, podkreślił, że w związku z tym, iż młodzi ludzie wykonują prace poniżej swoich kwalifikacji, "emigracja powinna być nazwana im. Donalda Tuska". Inny młody wilk, Lucjusz Nadbereżny, zaznaczył że "Donald Tusk lubi mówić, że jesteśmy Zieloną Wyspą. Jesteśmy wyspą, ale bezludną". Jak widać, młodzi z PiS idą w ślady swoich starszych kolegów. Dzieje się coś złego? To wina Tuska!
Na koniec gwóźdź programu - sam prezes Jarosław Kaczyński, który pojawił się na scenie przy akompaniamencie dobrze znanego wszystkim "We Will Rock You". Jak śpiewał Freddie Mercury, tak też się stało - prezes rozbujał budę na całego! Na wstępie zaznaczył, że Queen to nie bardzo jego nuta. No tak - Queen to mało patriotyczna grupa. Nie ubolewała nad losem poległych Polaków, nie promowała życia w prostocie, czystości i wstrzemięźliwości, a jej lider nie do końca podzielał opinię Jarosława Kaczyńskiego na temat modelu zdrowo funkcjonującej rodziny.
Kiedy prezes Kaczyński skończył mówić o Queen, zaczął tłumaczyć, że PiS ma specjalny projekt tego, jak poprawić obecną sytuację młodych ludzi. Z jego słów, jak zwykle bogato przyozdobionych, wynikło, że najpierw należy odsunąć rząd Tuska od władzy, a potem... A potem się zobaczy. Słowa prezesa Kaczyńskiego "Tu jest Polska przyszłości" brzmiały jak ponury żart, bo zaraz po ich wygłoszeniu stwierdził, że "trzeba zerwać kurtynę, którą uchyliła afera Rywina". I wtedy zrozumiałem, że prezes Kaczyński naprawdę jest równiachą. Ja też lubię trylogię "Powrót do przyszłości".
Kulminacją tego wiekopomnego wydarzenia był sentymentalny powrót do znanej historii katastrofy Titanica. "A gdy Titanic tonął, to też orkiestra grała, a gdy Titanic tonął, to też był wielki szpan, taki jak tam. Kapitan miał do końca koszulę śnieżnobiałą, a para szła za parą w tan". A "pan Tusk" - jak zaznaczył prezes - nie ma śnieżnobiałej koszuli. Ale co to właściwie znaczyło? Że ma błękitną? A może rdzawą - zbrukaną krwią niewinnych? Niewypraną w Polenie 2000? A może żona mu nie wyprała?
Czy młodzi z PiS to starzy maleńcy, słuchający z zapałem Mieczysława Fogga? Przy dźwiękach zakazanych piosenek z podziemia wzruszają się, jak ich dziadowie? Z rączką na sercu, złamanym przez czteroletnie antypolskie rządy Donalda Tuska, odśpiewują znaną pieść "Pałacyk Żytnia, Michla, Wola"? Na swoich nowoczesnych, wypasionych iPadach gromadzą największe hity Kaczmarskiego? Trudno powiedzieć. Kiedy się obserwowało młodych zebranych na Kongresie widać było na pewno całkowity brak pomysłu na poprawę sytuacji młodych ludzi w Polsce, zagubienie, anachroniczność, brak przekonania i wiary w sukces.
Prezes Kaczyński nie poczuł bluesa. Być może dlatego postanowił wyrwać ze stawów (pod pozorem całowania w dłoń) ręce niektórych przedstawicielek płci pięknej. Panie prezesie, proszę być delikatniejszym. Inaczej może zabraknąć rączek do klaskania i stawiania krzyżyków na kartach wyborczych.