Gra Canucks przypominała walenie głową w mur. Na bramkę Tima Thomasa oddali łącznie 37 strzałów, ale pokonać go nie zdołali. Bruins atakowali rzadziej - 20 strzałów - ale za to znacznie skuteczniej. W drugiej tercji gole zdobyli Brad Marchand oraz ponownie Bergeron. W końcówce spotkania rywali dobił Marchand, który skierował krążek do pustej bramki. - Tim Thomas zdominował finały i to jest właśnie cecha wielkiego bramkarza. Grał świetnie w każdym meczu od pierwszej do ostatniej minuty. Wszyscy oczekiwali, że w końcu przydarzy mu się słabszy dzień, ale on nie nadszedł - powiedział trener Bruins Claude Julien.
W ekipie Canucks zawiedli przede wszystkim Henrik i Daniel Sedinowie. Szwedzkie bliźnięta zdominowały sezon zasadniczy zdobywając łącznie w klasyfikacji kanadyjskiej (suma goli i asyst) 198 punktów, tymczasem w finałach uzbierali zaledwie cztery.
"Niedźwiadki" Puchar Stanleya zdobyły po raz szósty w historii. Na wywalczone w środę trofeum czekali jednak aż 39 lat. Canucks trzeci raz wystąpili w finale, za każdym razem przegrywali. Po spotkaniu zakończenie kariery ogłosił napastnik Bruins Mark Recchi. 43-letni Kanadyjczyk poprzednio najcenniejsze hokejowe trofeum zdobywał w 1991 roku z Pittsburgh Penguins i 2006 z Carolina Hurricanes.
zew, PAP