Słonica Kinga - najstarszy słoń w Polsce i jeden z najstarszych w Europie - obchodziła w Poznaniu 50. urodziny. Dostała w prezencie tort z warzyw i owoców.
Kilkaset osób, które przyszły do Starego ZOO w Poznaniu, zaśpiewało słonicy "Sto lat".
"Wiek słoni można określić z dokładnością do pół roku. Kinga przyjechała z Indii do Poznania 8 września 1955 roku. W latach pięćdziesiątych przywożono do Europy bardzo dużo zwierząt. Nikt wtedy nie myślał o dokumentach takich jak metryka urodzenia" - powiedział Radosław Ratajszczak, dyrektor ZOO.
Źródła naukowe podają, że słonie dożywają 100 lat. - Ale to wyjątki - - przekonuje dyrektor Ratajszczak. "Nawet w naturalnych warunkach rzadko spotyka się osobniki w wieku naszej Kingi - ocenia.
W ciągu swojego życia jubilatka nigdy nie miała dzieci. W poznańskim ogrodzie jest za mały wybieg i dla potomstwa nie byłoby miejsca.
Podobno Kinga nie toleruje kobiet w swoim otoczeniu. Ma za to swojego ulubionego opiekuna, który zajmuje się nią od lat.
Zwierzę nigdy nie zapadało na żadną poważną chorobę. "Kiedyś były całkiem inne metody i pamiętam, że naszej Kini na przeziębienie podawano spirytus" - wspomina Ratajszczak.
Jubilatka musi być zadowolona z pobytu w Poznaniu, bo nigdy nie próbowała wydostać się na wolność. Za to zjadła kiedyś tornister z książkami i parasol. Zostawiła tylko metalowe elementy.
les, pap
"Wiek słoni można określić z dokładnością do pół roku. Kinga przyjechała z Indii do Poznania 8 września 1955 roku. W latach pięćdziesiątych przywożono do Europy bardzo dużo zwierząt. Nikt wtedy nie myślał o dokumentach takich jak metryka urodzenia" - powiedział Radosław Ratajszczak, dyrektor ZOO.
Źródła naukowe podają, że słonie dożywają 100 lat. - Ale to wyjątki - - przekonuje dyrektor Ratajszczak. "Nawet w naturalnych warunkach rzadko spotyka się osobniki w wieku naszej Kingi - ocenia.
W ciągu swojego życia jubilatka nigdy nie miała dzieci. W poznańskim ogrodzie jest za mały wybieg i dla potomstwa nie byłoby miejsca.
Podobno Kinga nie toleruje kobiet w swoim otoczeniu. Ma za to swojego ulubionego opiekuna, który zajmuje się nią od lat.
Zwierzę nigdy nie zapadało na żadną poważną chorobę. "Kiedyś były całkiem inne metody i pamiętam, że naszej Kini na przeziębienie podawano spirytus" - wspomina Ratajszczak.
Jubilatka musi być zadowolona z pobytu w Poznaniu, bo nigdy nie próbowała wydostać się na wolność. Za to zjadła kiedyś tornister z książkami i parasol. Zostawiła tylko metalowe elementy.
les, pap