Biało-czerwone rozpoczęły w zmienionym, w porównaniu do pierwszej rundy składzie: Paulina Pawlak, Agnieszka Skobel, Agnieszka Szott, Justyna Żurowska, Ewelina Kobryn. W drużynie Łotwy pojawiły się w pierwszej piątce m.in. znane z polskiej ligi rozgrywające Elina Babkina (Lotos) i Gunta Basko (Wisła). Rywalki grały szybko i miały wysoką skuteczność (trafiły 5 z 6 rzutów). Po trzech minutach prowadziły 11:5 i trener Dariusz Maciejewski wziął czas. Jego podopieczne nie potrafiły wykorzystać pod koszem liderki Eweliny Kobryn. Pierwsze podanie do środkowej, zakończone zresztą punktami, dotarło do zawodniczki Wisły po czterech minutach, gdy Łotyszki prowadziły już 13:5.
Polki zaczęły lepiej bronić, a zmienniczki Elżbieta Mowlik i Agnieszka Kaczmarczyk odważniej grały w ataku. To spowodowało, że na 80 sekund przed końcem pierwszej kwarty biało-czerwone nie tylko zniwelowały przewagę, ale uzyskały prowadzenie 16:15 po koszu Agnieszki Kaczmarczyk. Po kolejnej akcji zawodniczki z Gorzowa Wlkp. było 18:16.
Drugą kwartę od dwóch z rzędu rzutów zza linii 6,75 m rozpoczęła Mowlik i Polska wygrywała 24:19 w 11. minucie. W defensywie wyróżniała się Małgorzata Babicka. Końcowe trzy minuty tej części spotkania to seria prostych błędów, co wykorzystały rywalki, a po 20 minutach było 33:29 dla Polski. Jednak fatalny początek po wznowieniu gry sprawił, że po niespełna trzech minutach Łotyszki prowadziły 36:33. Znowu brakowało podkoszowych podań do Kobryn. Zawodniczki obydwu drużyn popełniały błędy i raziły nieskutecznością - przez pięć minut na tablicy widniał ten sam wynik 41:38 dla Łotyszek. Ich obrona strefowa sprawiała Polkom dużo kłopotów - przez dziewięć minut zdołały zdobyć tylko pięć punktów. Kwarta zakończyła się zwycięstwem Łotyszek 17:7 i przed ostatnią siódma drużyna mistrzostw Europy z 2009 roku prowadziła z Polską 46:40.
Decydująca dla losów meczu była skuteczność rzutów z dystansu w czwartej kwarcie oraz zachowanie spokoju. W obydwu elementach lepsze były Łotyszki. Jeszcze w 33. minucie po rzucie zza linii 6,75 m Kaczmarczyk polski zespół przegrywał tylko 45:48. Odpowiedź rywalek była jednak błyskawiczna - dwa rzuty z dystansu, które wpadły równo z syreną kończąca czas 24 sekund przewidziany na rozegranie ataku i na pięć minut przed końcem było 54:45 dla Łotwy. Polki choć nieźle broniły, grały źle w ofensywie. Nie trafiały spod kosza, a zrażone tym niepowodzeniem próbowały rzucać za trzy punkty. Wypracowywanie pozycji przy twardej obronie Łotyszek zajmowało im tak dużo czasu, że w końcu zmuszone były oddawać rzuty z trudnych pozycji, a te były niecelne. Mimo porażki kibice skandowali w Spodku "dziękujemy za walkę".
Po wcześniejszych porażkach z Czarnogórą i Hiszpanią w pierwszej rundzie, Polki musiałyby wygrać dwa kolejne mecze z Chorwatkami oraz Francuzkami i liczyć na to, że trójkolorowe - mistrzynie Europy - nie odniosą w tej rundzie żadnego zwycięstwa.
PAP, arb