Krótki okres spokoju na słońcu mamy już jednak za sobą. Przy wschodnim brzegu tarczy Słońca pojawiła się duża grupa oznaczona numerem 1271. Składa się ona z czterech dużych centrów - przy czym dwa z nich są rozmiarami zauważalnie większe od Ziemi) otoczonych jasnymi pochodniami i kilkoma mniejszymi plamkami. Naukowcy przewidują, że jest 60 proc. szans na to, że grupa ta w najbliższych 24 godzinach popisze się wybuchem klasy M. Ponieważ grupa jest na brzegu tarczy słonecznej, ewentualny wyrzut materii związany z wybuchem nie zostanie skierowany w kierunku Ziemi. Za kilka dni, sytuacja może się jednak zmienić. Obrót Słońca spowoduje, że plamy znajdą się bliżej środka tarczy, a przez to ewentualne wybuchy mogą kierować naładowane cząstki prosto w Ziemię.
Plamy słoneczne to miejsca na powierzchni Słońca, które są o około 1000 stopni C chłodniejsze od otaczającej je materii. Powstają wtedy, gdy pole magnetyczne w pewnym obszarze zaburza ruch konwekcyjny materii i utrzymuje chłodniejszą plazmę na powierzchni, nie pozwalając jej opaść i ogrzać się ponownie. Najstarszym sposobem określania aktywności Słońca jest właśnie liczba plam, która opisywana jest tzw. liczbą Wolfa. Oblicza się ją dodając do całkowitej liczby plam ilość grup plam pomnożoną przez dziesięć. W maksimum 11-letniego cyklu aktywności liczba ta potrafi sięgać wysoko ponad 200, a w minimum spada do zera.
PAP, arb