Początek drugiego okrążenia zaniepokoił polskich kibiców. Konwa zjechał do boksu technicznego, aby zmienić złamaną sztycę siodełka. Stracił na tym około 40 sekund, ale nadal utrzymywał się na piątym miejscu. Przyspieszył, wysunął się na drugą pozycję i stopniowo powiększał przewagę nad Holendrem Henkiem Moorlagiem. Litscher był poza zasięgiem.
Na mecie polscy fani, z których wielu przyjechało na rowerach, zgotowali mu głośną owację, przekrzykując nawet kibiców szwajcarskich. "Medal jest nasz", "Biało-czerwone to barwy niezwyciężone", "Marek Konwa" i "Sto lat, niech żyje nam". Konwa wpadł w objęcia swojej dziewczyny, a potem "przybijał piątkę" kibicom.
- To mój największy sukces w karierze. Mam 21 lat, więc jeszcze przez dwa lata będę się ścigać w tej kategorii. Chciałbym każdy sezon kończyć w takim stylu - powiedział zawodnik holenderskiej grupy Milka Trek.
To pierwszy medal w polskiej ekipie na tej imprezie, zdecydowanie poprawiający smutne do tej pory nastroje, i dobry prognostyk przed wyścigiem Mai Włoszczowskiej.
zew, PAP