Siła odśrodkowa na sypkiej nawierzchni wyrzuciła auto z trasy. Mini All4 Racing znalazł się w rowie. Na dodatek tak niefortunnie, że samodzielnie nie był w stanie się z niego wydostać. Jadący ze Francuzem Hołowczyc widząc kłopoty rywala, zatrzymał się, wyjął linę i po kilku próbach udało się auto Petrhansela postawić na koła i wrócić na trasę.
- W międzyczasie obu zawodników wyprzedzili wszyscy pozostali kierowcy, ale po dwóch poprzednich dniach Petehansel i Hołowczyc mieli na tyle dużą przewagę, że mogli sobie pozwolić na trwająca ponad 10 minut akcję wyciągania samochodu z rowu, nie tracąc prowadzenia - wyjaśnił Andrzej Kalitowicz, menedżer Orlen Teamu.
Kilka kilometrów dalej Peterhansel ponownie wypadł z trasy, tracąc kolejne osiem minut do Polaka. To zdecydowało o końcowym zwycięstwie Hołowczyca. - Ten rajd się ciągle rozwija. Tegoroczna edycja wytyczona została na bardzo ciekawych trasach, a odcinki specjalne były bardzo trudne - przyznał na mecie zmęczony Hołowczyc.
Po przyjechaniu na metę Peterhansel wyrzucił do śmieci swoje niemal nowe buty. - Drugi raz w nich jechałem i drugi raz przegrałem z Hołkiem - irytował się. Poprzednia porażka miała miejsce w rajdzie Silk Way w Rosji.
Baja Poland była rundą kandydacką Pucharu Świata Cross-Country. Jeśli rajd otrzyma pozytywne oceny obserwatorów FIA, przyszłoroczna edycja będzie stanowić pełnoprawną rundę punktowaną Pucharu Świata. Przez trzy dni kierowcy przejechali ponad 700 km, z czego 408 km stanowiły odcinki specjalne.
zew, PAP