Do zabójstwa 39-letniego księdza z parafii Św. Krzysztofa na gdańskim osiedlu Zakoniczyn doszło pod koniec marca. Ciało duchownego znalazł w jego mieszkaniu proboszcz parafii, zaniepokojony nieobecnością księdza na mszy. M.in. na podstawie bilingów z telefonu księdza policja dotarła do 18-letniego Eryka B. mieszkającego niedaleko Piły. Po zatrzymaniu młody mężczyzna przyznał się do zabójstwa. Zeznał, że swoją ofiarę poznał za pośrednictwem internetowego portalu towarzyskiego. Po krótkiej znajomości ksiądz zaprosił Eryka B. do Gdańska.
W czasie spotkania w mieszkaniu duchownego miało dojść do sprzeczki, która przerodziła się w bójkę i zakończyła zabójstwem. Jak wyjaśniała Górska, 18-latek przekonywał śledczych, że zabił działając w obronie własnej, prokuratorzy doszli jednak do wniosku, że w tym przypadku nie może być mowy o tzw. obronie koniecznej.
Po zabiciu księdza Eryk B. ukradł z jego domu ponad 500 zł i złoty łańcuszek. Jak zeznał 18-latek, nie wiedział on, że ma do czynienia z osobą duchowną. Domyślił się tego dopiero po zabójstwie, gdy rozglądał się po mieszkaniu ofiary i znalazł zdjęcia, na których duchowny był w sutannie. Konieczna w przypadku zabójstwa opinia psychiatryczna nie wykazała u Eryka B. żadnych chorób psychicznych; biegli uznali, że młody mężczyzna może bez żadnych zastrzeżeń odpowiadać za swój czyn przed sądem.
Wyniki sekcji zwłok wykazały, że przyczyną śmierci księdza było uduszenie. Ofiara miała także ranę na skroni i złamane cztery żebra.pap, ps