- W dwóch transzach, zgodnie z kontraktem, wpłaciłem 50 tysięcy dolarów. Pieniądze przelałem na konto menedżera Tysona Carla Holnessa, z którym podpisałem umowę. Do tego zapłaciłem 28 tys. złotych za dwa bilety lotnicze z Las Vegas i kolejne dwa z Londynu. Niestety, mimo wielokrotnych prób nie udało mi się nawiązania kontaktu telefonicznego bądź mailowego z Holnessem. Jakby zapadł się pod ziemię, rozpłynął w powietrzu... We wtorek składam pozew do sądu o zwrot 60 tys. USD - honorarium plus bilety - powiedział szef zawodowej grupy Babilon Promotion. Babiloński, prywatnie szwagier mistrza świata federacji WBC w wadze junior ciężkiej Krzysztofa "Diablo" Włodarczyka, swoje straty ocenia łącznie na 80 tys. dol. - Kiedy okazało się, że Tyson się wycofuje, ze sponsorowania zrezygnowało kilka firm. Zawiedzeni byli też kibice, jeden z nich specjalnie dla Amerykanina wykonał identyczne tatuaże na twarzy - dodał.
30 sierpnia podczas konferencji prasowej w Warszawie Holness w imieniu Tysona przeprosił Babilońskiego i fanów. - Tego dnia, w obecności mecenasa, podpisał zobowiązanie do zwrotu w ciągu siedmiu dni wszystkich pieniędzy. Rozmawialiśmy nawet o kolejnym, marcowym (2012) terminie przyjazdu Tysona... - stwierdził Babiloński.
Tomaszowi Babilońskiemu udało się jednak uratować galę, "ściągnął" z Jamajki via Miami inną gwiazdę profesjonalnych ringów - Lennoksa Lewisa (były mistrz świata kategorii ciężkiej). - Kosztowało mnie to wiele kolejnych pieniędzy, nie mówiąc o zdrowiu, stresie, nieprzespanych nocach - zakończył promotor.pap, ps