Lech pokonał niepokonaną Koronę

Lech pokonał niepokonaną Koronę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po dziewięciu meczach bez porażki piłkarze Korony znaleźli pogromcę. Znakomitą serię dotychczasowego lidera ekstraklasy przerwał Lech, któremu skromna wygraną zapewnił Grzegorz Wojtkowiak. Kielczanie tym samym podtrzymali niechlubną passę w meczach rozgrywanych w Poznaniu, gdzie przegrali sześć z siedmiu spotkań i nie strzelili żadnej bramki.

Zespół gości na lepszy wynik nie zasłużył, bowiem w stolicy Wielkopolski nic wielkiego nie pokazał. Przez niemal całą pierwszą połowę mecz toczył się pod dyktando gospodarzy, którzy starali się przede wszystkim przeszkadzać poznaniakom w grze i  uważnie pilnować najskuteczniejszego snajpera ekstraklasy Artjoma Rudniewa. Nie byli w tym jednak do końca dokładni, bowiem Łotysz w 26 min. głową o mały włos, a pokonałby Zbigniewa Małkowskiego. Bramkarza Korony uratował słupek.

Kilka minut wcześniej Małkowski również miał szczęście, kiedy po  strzale z rzutu wolnego Semira Stilicia piłka trafiła w poprzeczkę. Lech miał sporą przewagę, momentami zamykał rywali na ich własnej połowie, ale bez efektów. Na listę strzelców mógł wpisać się Mateusz Możdżeń - po akcji Rundiewa młody pomocnik Kolejorza wślizgiem próbował wepchnąć piłkę do siatki, ale zabrakło mu kilkunastu centymetrów.

O tym, jak futbol może być przewrotny, lechici mogli się przekonać w końcówce pierwszej odsłony. Kielczanie, którzy przez ponad 40 minut ani razu nie zmusili Jasmina Buricia do interwencji, mieli wręcz wyborną okazję do objęcia prowadzenia. Po rzucie rożnym i małym zamieszaniu w polu karnym, piłka trafiła do Macieja Korzyma, ale  bramkarz Lecha odważnym wyjściem na moment zażegnał niebezpieczeństwo. Chwilę później Luis Henriquez wybił piłkę z pustej bramki po uderzeniu Artura Lenartowskiego, a potem Panamczyk zablokował strzał Korzyma.

Po przerwie goście zaczęli grać odważniej, przeprowadzili kilka kontrataków, ale gola zdobyli lechici. Po dośrodkowaniu Stilicia z rzutu rożnego, obrońcy Korony nie upilnowali Grzegorza Wojtkowiaka, który głową wpakował piłkę do siatki. Kilkadziesiąt sekund później mogło być 1:1 - szarżujący w polu karnym Aleksandar Vuković upadł w starciu z obrońcami Kolejorza. Kielczanie domagali się rzutu karnego, a skończyło się na żółtej kartce dla serbskiego pomocnika.

Ostatnie minuty nie przyniosły większych emocji. Lechici pilnowali skromnego prowadzenia, a podopieczni Leszka Ojrzyńskiego nie  mieli ani wiary, ani pomysłu na to, by odmienić losy pojedynku.

pap, ps