Dla Trabzonsporu to pierwsza porażka w grupie B. Premierowe "potknięcie" - 0:1 w z Interem - zaliczył również mistrz Francji OSC Lille, choć niewielka w tym wina reprezentantów Polski. Ludovic Obraniak wszedł na boisko dopiero w 74. minucie (zmienił Anglika Joe Cole'a), a Ireneusz Jeleń cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych. Mistrzowie Francji, którzy dwa pierwsze mecze w LM zremisowali, przed wtorkowym spotkaniem zapowiadali zwycięstwo. Ich optymizm potęgował fakt, że Inter we włoskiej ekstraklasie spisuje się fatalnie. Triumfator Champions League z 2010 roku odniósł w Serie A tylko jedno zwycięstwo, raz zremisował i poniósł aż cztery porażki. We wtorek kibice gospodarzy przeżyli jednak zawód. Dzięki bramce Giampaolo Pazziniego w 21. minucie Inter wygrał 1:0 i z dorobkiem sześciu punktów prowadzi w tabeli grupy B.
Wydarzeniem wtorkowych spotkań była strzelecka kanonada Realu Madryt oraz powstrzymanie wspaniałej serii Bayernu. W grupie D "Królewscy" odnieśli trzecie zwycięstwo - rozgromili 4:0 swojego "dobrego znajomego" Olympique Lyon, czyli zespół, z którym w ostatnich latach spotykają się regularnie w Lidze Mistrzów. Gole zdobyli kolejno: Karim Benzema (były gracz Lyonu), Sami Khedira, Mesut Oezil i Sergio Ramos.
Tymczasem w grupie A piłkarze Napoli zremisowali z Bayernem 1:1. Monachijczycy w dwunastu poprzednich meczach (licząc również rozgrywki Bundesligi) nie stracili gola. - My też mamy prawo popełniać czasem błędy - przyznał po meczu w Neapolu trener Bayernu Jupp Heynckess. We wtorek bramkarz Manuel Neuer skapitulował po... samobójczym trafieniu Holgera Badstubera w 39. minucie. W sumie golkiper reprezentacji Niemiec pozostawał niepokonany przez 1147 minut. - Indywidualne statystyki nie były dla mnie ważne. Chciałem przede wszystkim wygrać, ale to się okazało zbyt trudne. Napoli postawiło wysoko poprzeczkę - przyznał Neuer. Na pocieszenie pozostaje mu fakt, że wciąż może liczyć minuty bez straty gola w niemieckiej ekstraklasie - tam jest niepokonany od 748 minut.
We wtorkowy wieczór powody do radości mieli kibice obu drużyn z Manchesteru, które odniosły premierowe zwycięstwa w obecnym sezonie LM. United dzięki dwóm golom z rzutów karnych Wayne'a Rooneya wygrali na wyjeździe z rumuńskim Otelulem Galati 2:0 (grupa C).
Z kolei w grupie A Manchester City pokonał u siebie Villarreal 2:1. Rozstrzygająca bramka, autorstwa Sergio Aguero, padła w doliczonym czasie gry. Nic więc dziwnego, że trener gospodarzy Roberto Mancini niemal oszalał ze szczęścia i przez kilkadziesiąt sekund tańczył przy linii bocznej, rzucając się w ramiona swoich współpracowników.
zew, PAP