Walcząc z piractwem w sieci, wielkie koncerny muzyczne zaczęły naruszać prawa konsumentów. Teraz koncerny walczą z piratami, a konsumenci z koncernami.
Jak twierdzą wielcy z branży muzycznej, łatwa dostępność pirackich nagrań w sieci przynosi im miliardowe, trudne do oszacowania straty. Międzynarodowa Federacja Branży Fonograficznej (IFPI) ocenia, że w zeszłym roku firmy fonograficzne straciły z tego powodu 4,3 mld dolarów, mimo że zamknięto część serwisów z darmową wymianą plików muzycznych, takich jak Napster czy MP3.com. Do upowszechnienia ściągania z sieci pirackich plików przyczynił się niewątpliwie gwałtowny spadek cen nagrywarek CD. Tylko w USA posiada ją już jedna czwarta Amerykanów w wieku powyżej 12 lat.
Koncerny nagraniowe skarżą do sądu kolejne serwisy, zajmujące się wymianą darmowych plików muzycznych (m.in. Kazaa, Morpheus i Audiogalaxy), jednak efekty są mierne. Wprowadziły więc technologię, która umożliwia zabezpieczanie płyt CD. Takich krążków nie można odtworzyć ani skopiować w komputerowych odtwarzaczach.
Ale nie tylko. Problem w tym, że również niektóre starsze odtwarzacze mają trudności z odtworzeniem zabezpieczonego w ten sposób nagrania. I tu zaczynają protestować zwykli konsumenci, którzy założyli już nawet ruch obrony konsumentów cyfrowej rozrywki, skupiający ponad 7 tys. zwolenników. Wkrótce będzie też pierwszy proces w tej sprawie przeciwko koncernom nagraniowym. Jak pisze Dariusz Ćwiklak w artykule "Muzyka w sieci przynosi koncernom straty, ale...", pozew złożyło kilka dni temu dwoje mieszkańców Kalifornii. Domagają się oni wycofania z rynku zabezpieczonych płyt CD.
em, "GW"
Koncerny nagraniowe skarżą do sądu kolejne serwisy, zajmujące się wymianą darmowych plików muzycznych (m.in. Kazaa, Morpheus i Audiogalaxy), jednak efekty są mierne. Wprowadziły więc technologię, która umożliwia zabezpieczanie płyt CD. Takich krążków nie można odtworzyć ani skopiować w komputerowych odtwarzaczach.
Ale nie tylko. Problem w tym, że również niektóre starsze odtwarzacze mają trudności z odtworzeniem zabezpieczonego w ten sposób nagrania. I tu zaczynają protestować zwykli konsumenci, którzy założyli już nawet ruch obrony konsumentów cyfrowej rozrywki, skupiający ponad 7 tys. zwolenników. Wkrótce będzie też pierwszy proces w tej sprawie przeciwko koncernom nagraniowym. Jak pisze Dariusz Ćwiklak w artykule "Muzyka w sieci przynosi koncernom straty, ale...", pozew złożyło kilka dni temu dwoje mieszkańców Kalifornii. Domagają się oni wycofania z rynku zabezpieczonych płyt CD.
em, "GW"