W drodze do ćwierćfinału Pucharu Polski wejherowianie pokonali najpierw 3:0 Wietcisę Skarszewy, a następnie wyeliminowali po dogrywce Pogoń Lębork i 2:0 Bytovię Bytów. Z kolei w finale wojewódzkim okazali się lepsi od Gryfa 2009 Tczew, z którym wygrali 1:0 oraz 4:2. - Już wtedy mogliśmy mówić o wielkim sukcesie klubu. Zresztą drugi mecz finału z tczewianami uświetnił 90 rocznicę powstania klubu. Tymczasem to świętowanie trwa w najlepsze. Widać, że w naszym zespole zebrała się grupa młodych ludzi, która ma określone ambicje i naprawdę chce w futbolu sporo osiągnąć - zapewnił prezes klubu Rafał Szlas. W kolejnych spotkaniach drużyna z Wejherowa wyeliminowała Olimpię Grudziądz, Zawiszę Bydgoszcz (po rzutach karnych), Sandecję Nowy Sącz, Koronę Kielce oraz Górnika Zabrze. - Gdyby ktoś kilka miesięcy temu powiedział mi, że zajdziemy tak daleko w rozgrywkach Pucharu Polski, oraz że będę siedział przy jednym stole z trenerem Adamem Nawałką, który prowadził mnie w Wiśle Kraków i Zagłębiu Lubin, potraktowałbym go jako niepoprawnego fantastę. Tymczasem tworzymy nowy rozdział w historii Gryfa. To największy sukces tego klubu, ale na tym nie zamierzamy poprzestać. Chcemy, aby ten piękny pucharowy sen trwał jak najdłużej - zapewnił trener trzeciej ekipy pomorsko-zachodniopomorskiej III ligi.
PAP, arbGryf Wejherowo gra o milion
Dodano: / Zmieniono:
Rewelacja Pucharu Polski, III-ligowy Gryf Wejherowo musiał wygrać aż 10 meczów, aby dotrzeć do ćwierćfinału tych rozgrywek. Za pokonanie Górnika Zabrze piłkarze dostali 60 tysięcy złotych do podziału. Jeśli drużyna z Wejherowa zdobędzie to trofeum - sponsor ma wypłacić piłkarzom milion złotych.
- Wydaje mi się, że pieniądze nie są źródłem naszych sukcesów. One nie sprawią, że ktoś na boisku będzie lepiej grał. Uważam jednak, że trzeba doceniać to, co zrobili piłkarze. A naprawdę jest co podziwiać - wyjaśnił przedsiębiorca budowlany Wojciech Gębarowski, który za wyeliminowanie Sandecji Nowy Sącz przekazał zawodnikom Gryfa z własnej kieszeni 10 tysięcy, a za wygraną z Koroną Kielce dołożył 50 tysięcy złotych. - Kiedy przed meczem 1/16 finału z Koroną rozpoczęła się dyskusja na temat premii, natychmiast ją uciąłem. Pieniądze nie grają, a wychodząc na boisko trzeba myśleć o zwycięstwie, a dopiero później o kasie. Aczkolwiek cieszy nas, że są osoby, jak pan Gębarowski, które w ten sposób starają się nagrodzić wysiłek chłopaków - zapewniał trener Gryfa Grzegorz Niciński.