Jak dodała, powodem takiej reakcji jest podejrzenie, że olsztyńscy urzędnicy od ochrony przyrody, którzy wydali zgodę na zabijanie ptaków, popełnili błędy proceduralne. Do czasu rozstrzygnięcia tej sprawy GDOŚ wydał postanowienie o wstrzymaniu wykonania odstrzału. I powiadomił o tym 10 kół łowieckich, które miały strzelać do ptaków.
Ekolodzy się cieszą
Zgodę na odstrzelenie w ciągu trzech lat w okolicach Szczytna 250 kruków, 190 wron siwych i 600 srok wydała pod koniec lipca Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Olsztynie. Stało się tak na wniosek Szczycieńskiego Towarzystwa Przyrodniczego, które uzasadniało redukcję tych gatunków potrzebą ochrony populacji zajęcy i kuropatw.
Przeciwko odstrzałowi zaprotestowali ekolodzy z Komitetu Ochrony Orłów oraz Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków(OTOP), którzy do dzisiaj zebrali 5 tys. podpisów pod petycją z żądaniem unieważnienia decyzji o odstrzale. Ich zdaniem myśliwi drastycznie przeszacowali liczebność ptaków przeznaczonych do redukcji. - Bardzo cieszymy się ze wstrzymania odstrzału i mamy nadzieję, że postępowanie doprowadzi do pozytywnego finału. To powinien być sygnał dla innych regionalnych dyrekcji ochrony środowiska, żeby nie podejmowały w przyszłości tak pochopnych decyzji - oceniła Katarzyna Groblewska, rzecznik OTOP.
Będzie odwołanie
Ryszard Żebrowski prezes Szczycieńskiego Towarzystwa Przyrodniczego zapowiedział w rozmowie z PAP, że odwoła się do sądu administracyjnego, bo - w jego ocenie - decyzja o odstrzale jest już prawomocna. - Moim zdaniem próba unieważnienia tej decyzji to błąd i niezrozumienie potrzeb środowiska. Niepotrzebnie zadziałały emocje, bo ktoś lubi kruki. Ptactwa drapieżnego jest zdecydowanie za dużo, co stanowi zagrożenie dla innych gatunków zwierząt - stwierdził Żebrowski.
Według Żebrowskiego odstrzał ptaków krukowatych w powiecie szczycieńskim praktycznie jeszcze się nie rozpoczął, bo myśliwi wyznaczeni przez koła łowieckie przechodzili dotychczas specjalistyczne szkolenia.
zew, PAP