Dzięki rozwojowi energetyki odnawialnej może powstać w Polsce 40 - 80 tys. nowych miejsc pracy. Jednak oznacza to zwolnienia w nadal tańszej energetyce tradycyjnej.
"Przy 7,5 proc. udziale odnawialnych źródeł energii w bilansie energetycznym, a do takiego poziomu dążymy, różne szacunki mówią ostrożnie o stworzeniu 40-80 tys. nowych miejsc pracy w Polsce" - mówi prezes Fundacji na rzecz Efektywnego Wykorzystania Energii Sławomir Pasierb.
Co szczególnie ważne, powstałyby one głównie na obszarach, gdzie infrastruktura techniczna i organizacyjna jest mniej rozwinięta niż na obszarach uprzemysłowionych. Oznaczałoby to rozwój tych terenów.
Jednak rozwój energetyki odnawialnej wiązałby się z utratą miejsc pracy w tradycyjnej energetyce, opartej na węglu kamiennym i brunatnym. Już dziś polskie elektrownie nie wykorzystują trzeciej części swoich mocy produkcyjnych.
"Racja jest po obu stronach. Jeżeli chcemy doprowadzić do ekwiwalentu energii z węgla tzw. zieloną energią, np. z upraw wierzby energetycznej, musimy to wyważyć i skalkulować. Żeby ogrzać 6-7 szkół potrzeba ok. 100 hektarów upraw energetycznych, co stanowi ekwiwalent tysiąca ton węgla z kopalni. Po jednej stronie jest 1,6 górnika, a po drugiej zatrudnionych 6 osób, więc per saldo to się opłaca" - uważa Pasierb.
Jego zdaniem, obecnie udział odnawialnych źródeł energii w zaspokajaniu potrzeb energetycznych kraju szacowany jest oficjalnie na 3-4 proc. "Natomiast wiele publikacji, które stoją bliżej życia, mówi o zaledwie 2-procentowym udziale odnawialnych źródeł energii". Różnica wynika m.in. z faktu, że jako odnawialne źródła traktowane są duże elektrownie wodne. Tymczasem w części krajów europejskich w ten sposób postrzegane są jedynie niewielkie elektrownie wodne, poniżej 5-10 megawatów mocy energetycznej
Zgodnie z założeniami, do 2010 roku udział odnawialnych źródeł energii w bilansie paliwowym ma wzrosnąć w Polsce do 7,5 proc., a w Unii Europejskiej do 12 proc.
Barierami w rozwoju energetyki odnawialnej są m.in. ceny energii pozyskiwanej z takich źródeł. Zakłady energetyczne niechętnie ją kupują, ponieważ jest droższa od produkowanej z węgla. Zdaniem Pasierba zastosowanie odpowiednich technologii może jednakuczynić produkcję zielonej energii tańszą, niezależnie od osiąganych efektów ekologicznych i społecznych.
Jedną z możliwości są uprawy tzw. roślin energetycznych. Do szybko rosnących roślin, nadających się do produkcji energii, zalicza się m.in. specjalne gatunki wierzby, malwę pensylwańską i niektóre gatunki traw. "Możliwości jest coraz więcej. Rynek gwałtownie rośnie, ponieważ niektóre kraje mają ambicję zwiększenia udziału biomasy w bilansach swoich krajów nawet do 30 proc., dlatego poszukują dobrych i szybko rosnących upraw" - powiedział Pasierb. Liderami w tej dziedzinie są Szwecja i Dania.
W Polsce tego typu rośliny rosną głównie na poletkach doświadczalnych uczelni rolniczych. Rosnące zainteresowanie rolników uprawami energetycznymi jest na razie przedwczesne - w Polsce brak infrastruktury, która pozwalałaby już teraz efektywnie zagospodarować plony z takich upraw. Dlatego najpierw należy myśleć raczej o energetycznym wykorzystaniu istniejących odpadów - np. słomy pszennej i rzepakowej czy odpadów z wyrębu lasu.
O znaczeniu i możliwościach rozwoju energetyki odnawialnej w Polsce - wykorzystującej energię słońca, wody, wiatru i roślin - dyskutowano w czwartek w Katowicach. Wyspecjalizowane firmy prezentowały tam odpowiednie technologie, a instytucje finansowe - możliwości finansowania tego typu projektów.
em, pap
Co szczególnie ważne, powstałyby one głównie na obszarach, gdzie infrastruktura techniczna i organizacyjna jest mniej rozwinięta niż na obszarach uprzemysłowionych. Oznaczałoby to rozwój tych terenów.
Jednak rozwój energetyki odnawialnej wiązałby się z utratą miejsc pracy w tradycyjnej energetyce, opartej na węglu kamiennym i brunatnym. Już dziś polskie elektrownie nie wykorzystują trzeciej części swoich mocy produkcyjnych.
"Racja jest po obu stronach. Jeżeli chcemy doprowadzić do ekwiwalentu energii z węgla tzw. zieloną energią, np. z upraw wierzby energetycznej, musimy to wyważyć i skalkulować. Żeby ogrzać 6-7 szkół potrzeba ok. 100 hektarów upraw energetycznych, co stanowi ekwiwalent tysiąca ton węgla z kopalni. Po jednej stronie jest 1,6 górnika, a po drugiej zatrudnionych 6 osób, więc per saldo to się opłaca" - uważa Pasierb.
Jego zdaniem, obecnie udział odnawialnych źródeł energii w zaspokajaniu potrzeb energetycznych kraju szacowany jest oficjalnie na 3-4 proc. "Natomiast wiele publikacji, które stoją bliżej życia, mówi o zaledwie 2-procentowym udziale odnawialnych źródeł energii". Różnica wynika m.in. z faktu, że jako odnawialne źródła traktowane są duże elektrownie wodne. Tymczasem w części krajów europejskich w ten sposób postrzegane są jedynie niewielkie elektrownie wodne, poniżej 5-10 megawatów mocy energetycznej
Zgodnie z założeniami, do 2010 roku udział odnawialnych źródeł energii w bilansie paliwowym ma wzrosnąć w Polsce do 7,5 proc., a w Unii Europejskiej do 12 proc.
Barierami w rozwoju energetyki odnawialnej są m.in. ceny energii pozyskiwanej z takich źródeł. Zakłady energetyczne niechętnie ją kupują, ponieważ jest droższa od produkowanej z węgla. Zdaniem Pasierba zastosowanie odpowiednich technologii może jednakuczynić produkcję zielonej energii tańszą, niezależnie od osiąganych efektów ekologicznych i społecznych.
Jedną z możliwości są uprawy tzw. roślin energetycznych. Do szybko rosnących roślin, nadających się do produkcji energii, zalicza się m.in. specjalne gatunki wierzby, malwę pensylwańską i niektóre gatunki traw. "Możliwości jest coraz więcej. Rynek gwałtownie rośnie, ponieważ niektóre kraje mają ambicję zwiększenia udziału biomasy w bilansach swoich krajów nawet do 30 proc., dlatego poszukują dobrych i szybko rosnących upraw" - powiedział Pasierb. Liderami w tej dziedzinie są Szwecja i Dania.
W Polsce tego typu rośliny rosną głównie na poletkach doświadczalnych uczelni rolniczych. Rosnące zainteresowanie rolników uprawami energetycznymi jest na razie przedwczesne - w Polsce brak infrastruktury, która pozwalałaby już teraz efektywnie zagospodarować plony z takich upraw. Dlatego najpierw należy myśleć raczej o energetycznym wykorzystaniu istniejących odpadów - np. słomy pszennej i rzepakowej czy odpadów z wyrębu lasu.
O znaczeniu i możliwościach rozwoju energetyki odnawialnej w Polsce - wykorzystującej energię słońca, wody, wiatru i roślin - dyskutowano w czwartek w Katowicach. Wyspecjalizowane firmy prezentowały tam odpowiednie technologie, a instytucje finansowe - możliwości finansowania tego typu projektów.
em, pap