- Rekonstrukcja jego czaszki pozwala sądzić, że znakomicie opierała się ona ogromnym siłom, jakie pojawiały się, gdy szczęki tego drapieżnika zaciskały się na ciele ofiary - twierdzi dr Stephen Wroe z University of Newcastle w Australii. Wroe i jego współpracownicy, korzystając z tomografu komputerowego stworzyli trójwymiarowe obrazy niedźwiedzich czaszek. Zeskanowali czaszki sześciu gatunków - od pandy wielkiej (dawniej zaliczaną do rodziny szopowatych, obecnie zaś znów uznawanej za krewną niedźwiedzi) po Agriotherium africanum - czaszkę tego ostatniego naukowcy posklejali z fragmentów skamieniałych kości. Uczeni stworzyli też komputerowe modele czaszek, po czym sprawdzali, jak każda z nich znosi siły związane z naciskiem, jaki pojawia się podczas zabijania i pożerania ofiary.
Agriotherium africanum miał niesłychanie silne ugryzienie, znacznie silniejsze niż inne lądowe ssaki, a nawet silniejsze niż największe z żyjących dziś dużych kotów i niedźwiedzi - relacjonuje dr Wroe. Największą rolę w uścisku szczęk grały wielkie kły. To samo badanie zdemaskowało jednocześnie niedźwiedzie polarne jako zwierzęta stosunkowo... delikatne. - Jak na swoje gabaryty mają one zaskakująco słaby chwyt szczęk, prawdopodobnie najsłabszy wśród wszystkich żyjących niedźwiedzi - wyjaśnia Wroe. Może dlatego ssak ten poluje zwykle na foki - zwierzęta tłuste, a przez to dość nieporadne na lądzie.
PAP, arb