Gra była bardzo ostra, zwłaszcza ze strony gospodarzy. Sędzia Nawaf Shukralla z Bahrajnu pokazał im aż siedem żółtych i jedną czerwoną kartkę, którą obejrzał w 77. minucie Jong Il Gwan za brutalny faul na Atsuto Uchidzie. - Muszę przyznać, że atmosfera tutaj była dla nas bardzo ciężka, a Koreańczycy pokazali futbol fizyczny - powiedział włoski szkoleniowiec Alberto Zaccheroni, który w swoim siedemnastym meczu na ławce trenerskiej Japończyków doznał pierwszej porażki.
Spotkanie, rozegrane na 50-tysięcznym stadionie im. Kim Ir Sena, z górującym nad trybunami gigantycznym portretem twórcy państwa północnokoreańskiego, przypominało bardziej masowe widowiska propagandowe niż wydarzenie sportowe. Znaczna część widzów trzymała w rękach kolorowe kartoniki, którymi machała po akcjach gospodarzy. Sami piłkarze po końcowym gwizdku wykonali z wiwatującymi kibicami rundę honorową.
Gości reprezentowało około 200 osób: zawodnicy, sztab drużyny, kilkunastu dziennikarzy oraz nieco ponad 150 kibiców. Była to i tak najliczniejsza delegacja japońska w Korei Północnej od wielu lat. Rząd Japonii od czasu nałożenia sankcji ekonomicznych na północnokoreański reżim w 2006 roku nie tylko odradza, ale i powstrzymuje obywateli swego państwa od jakichkolwiek podróży w tym kierunku.pap, ps