Boullier ocenił obecną sytuację z przechodzącym rehabilitację po poważnym wypadku samochodowym polskim kierowcą, który barwy luksembursko-malezyjskiego teamu reprezentuje od 2010 roku, jako "prostą" i podkreślił po raz kolejny, że czeka na niego miejsce w bolidzie tego zespołu. - W naszym przypadku podjęcie ostatecznej decyzji w październiku czy listopadzie nic nie zmienia, tym bardziej, że rynek kierowców jest teraz zamknięty. Musimy oczywiście mieć przygotowany plan na wypadek, gdyby z jego zdrowiem było coś nie w porządku, bo przecież nie mogę osłabiać ekipy. Już w tym roku brak rozwiązań awaryjnych sprawił nam sporo kłopotów - dodał.
Jego zdaniem, konkretnych rozwiązań można się spodziewać wkrótce. - Master plan już mam. Czekam, że usłyszę od Kubicy: "Tak, jestem gotowy" albo "Nie, nie dam rady". My jesteśmy gotowi na jego powrót, samochód jest gotowy, a on wciąż potrzebuje czasu, co znaczy, że jeszcze gotowy nie jest - przyznał. Jak podkreślił, to nie może być decyzja emocjonalna, bo kierowca musi wiedzieć, że jest w stanie jeździć, zarówno pod względem mentalnym, jak i fizycznym.
Boullier poinformował, że gdyby Kubica nie był w stanie wrócić do rywalizacji w najbliższym sezonie, to jego miejsce zajmie raczej na pewno Francuz Romain Grosjean. - Nie ma sensu tego dłużej ukrywać. Romain otwiera listę oczekujących - wyjawił.
6 lutego Kubica uległ poważnemu wypadkowi na trasie rajdu samochodowego w Ligurii. Doznał ciężkich obrażeń, groziła mu nawet amputacja dłoni. Przeszedł kilka operacji ręki, łokcia i nogi. W szpitalu przebywał ponad dwa miesiące. Później rozpoczął żmudną rehabilitację. Przez cały ten okres nie milkną spekulacje, kiedy polski kierowca będzie mógł wrócić na tor.Wszystko o nowym rządzie Tuska - kliknij tutaj
pap, ps