Wszystko o nowym rządzie Tuska - kliknij tutaj
Borussia po raz kolejny pokazała, że ma patent na słynnego rywala. W poprzednim sezonie ekipa z Dortmundu wygrała dwukrotnie z Bawarczykami - 3:1 i 2:0. Tym razem gola na wagę cennego zwycięstwa zdobył w 65 minucie Mario Goetze. Nazywany "niemieckim Messim" pomocnik wykorzystał niezdecydowanie obrońcy Bayernu Jerome'a Boatenga i płaskim, niezbyt mocnym strzałem przy słupku nie dał szans bramkarzowi Bayernu Manuelowi Neuerowi. Po stracie gola Bawarczycy rzucili się do ataków. Dogodnych okazji nie wykorzystali m.in. Mario Gomez i Franck Ribery. Wbrew przedmeczowym zapowiedziom działaczy Bayernu, od początku w zespole z Monachium zagrał wracający po kontuzji Holender Arjen Robben (miał rozpocząć mecz na ławce rezerwowych). Słynny zawodnik, wicemistrz świata z 2010 roku, przebywał na boisku do 72 minuty.
Przed spotkaniem w Monachium niemieckie media podkreślały, że ewentualne zwycięstwo Borussii "uratuje" sezon Bundesligi - w przeciwnym razie Bayern bardzo uciekłby rywalom w tabeli. Po porażce u siebie Bayern ma jednak tylko dwa punkty przewagi nad ekipą z Dortmundu oraz Borussią Moenchengladbach, która 19 listopada rozgromiła 5:0 Werder Brema.
Oprócz hitu w Monachium wydarzeniem kolejki w Bundeslidze okazało się... odwołanie meczu FC Koeln - FSV Mainz. Powodem był brak sędziego głównego. Według miejscowych mediów, arbiter Babak Rafati próbował popełnić samobójstwo w hotelowym pokoju. Mężczyzna przeżył - motywy jego działania nie są znane. W zespole z Kolonii występują Adam Matuszczyk i Sławomir Peszko, a z Moguncji - Eugen Polanski, który jednak nie mógłby zagrać w meczu z Koeln z powodu kary za czerwoną kartkę.
Wszystko o nowym rządzie Tuska - kliknij tutaj
PAP, arb