Z informacji, którymi dysponuje Jemilita wynika, że chodzi o działkę o wielkości 7,5 ha, która teraz wchodzi w skład większej, blisko 12 ha, działki leśnej. Na wniosek Jemielity sąd rejonowy w Olsztynie w księgę wieczystą tej dużej działki wpisał informację o roszczeniach Rudolfa L. - tak, że jeśli Lasy chciałby sprzedać tę parcelę, potencjalny nabywca dowie się o wysuwanych wobec niej żądaniach. Pełnomocnik Lasów Państwowych wniosła do sądu o oddalenie pozwu. Radca prawna przyznała, że jej także nie udało się odnaleźć ani w archiwum nadleśnictwa, ani archiwum Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie informacji o tym, kiedy i jak przejęto działkę po rodzicach L.
Olsztyński sąd przychylił się do wniosku Jemielity i zdecydował, że sprawę zweryfikuje biegły geodeta. Ma on prześledzić, co na przestrzeni lat działo się z działką, którą chce odzyskać L. i czy rzeczywiście jej powierzchnia wynosi 7,5 ha. Geodeta spróbuje też ustalić, na jakiej podstawie ziemia ta weszła w skład innej, większej działki. Zanim Rudolf L. wystąpił do sądu o uzgodnienie treści księgi wieczystej, musiał przeprowadzić szereg skomplikowanych procedur prawnych, ponieważ jego rodzice zmarli w 1945 roku podczas zsyłki z Prus Wschodnich do Rosji.
L. nie udało się przed polskimi sądami sformalizować okoliczności dotyczących ich śmierci - zrobił to przed sądami niemieckimi, a następnie tymi dokumentami posługiwał się przed sądami polskimi, by dowieść, że ma prawo do spadku po rodzicach. Relacjonując działania swojego klienta mecenas Jemielita powiedział, że w olsztyńskim archiwum niespodziewanie odnalazł się w testament jednego z rodziców L. - Historie rdzennych mieszkańców tych ziem są tragiczne i zawiłe i wychodzi to w postępowaniach sądowych - przyznał Jemielita.
PAP, arb