NOM traci możliwość oferowania swobodnego dostępu do swych usług wszystkim klientom przez numer 1044. Poprawił natomiast znakomicie swoją ofertę cenową.
Już tylko przez kilka godzin będziemy mogli swobodnie dzwonić na numery zamiejscowe wybierając prefix 1044. O północy większość z nas straci możliwość łączenia za pośrednictwem NOM, firmy, która pierwsza wypowiedziała konkurencyjną wojnę TP SA.
Na mocy zawartej w kwietniu umowy od północy Niezależny Operator Międzystrefowy będzie mógł łączyć tylko tych klientów, którzy podpiszą z nim stosowną umowę. Tych jest zaś kilka tysięcy. To niewiele wobec ponad 2 milionów osób, które rozmawiały za pośrednictwem NOM do tej pory. Firma liczy oczywiście na to, że klienci będą podpisywać te umowy, ale zdaje sobie również sprawę, że część z nich bezpowrotnie straci.
Poprawiła zatem znakomicie swoją ofertę cenową. Wszyscy, którzy podpiszą umowę z NOM będą mogli korzystać z nowych, najtańszych na rynku stawek za połączenia międzymiastowe. W dzień powszedni od 8 do 18 zapłacą 35 groszy za minutę połączenia wobec 40 groszy, których żąda TP SA, po godzinach szczytu, czyli pomiędzy 18 a 22 i 6 a 8 rano zapłacą jedynie 19 groszy (w TP SA 20 groszy), a w nocy (pomiędzy 22 a 6) zaledwie 15 groszy za minutę - gdy w TP SA obowiązuje stawka o 5 groszy wyższa. NOM nie będzie pobierał żadnych opłat dodatkowych, ani nie ustanowi żadnej opłaty minimalnej za korzystanie ze swoich usług.
Firma zapowiada też, że wszyscy klienci, którzy wydzwonią mniej niż 5 zlotych nie dostaną faktury a należność wobec NOM będzie zapisana na poczet kolejnego miesiąca. Dodatkowo oferuje rozliczanie rozmów w trybie 30 - sekundowym, a nie minutowym jak TPSA. Oznacza to, że gdy np. rozmawiać będziemy 2 i pół minuty - cena naliczona przez TPSA równa będzie cenie trzyminutowej rozmowy, cena NOM będzie niższa, zapłacimy za 2 i pół minuty i ani grosza więcej.
karp
Na mocy zawartej w kwietniu umowy od północy Niezależny Operator Międzystrefowy będzie mógł łączyć tylko tych klientów, którzy podpiszą z nim stosowną umowę. Tych jest zaś kilka tysięcy. To niewiele wobec ponad 2 milionów osób, które rozmawiały za pośrednictwem NOM do tej pory. Firma liczy oczywiście na to, że klienci będą podpisywać te umowy, ale zdaje sobie również sprawę, że część z nich bezpowrotnie straci.
Poprawiła zatem znakomicie swoją ofertę cenową. Wszyscy, którzy podpiszą umowę z NOM będą mogli korzystać z nowych, najtańszych na rynku stawek za połączenia międzymiastowe. W dzień powszedni od 8 do 18 zapłacą 35 groszy za minutę połączenia wobec 40 groszy, których żąda TP SA, po godzinach szczytu, czyli pomiędzy 18 a 22 i 6 a 8 rano zapłacą jedynie 19 groszy (w TP SA 20 groszy), a w nocy (pomiędzy 22 a 6) zaledwie 15 groszy za minutę - gdy w TP SA obowiązuje stawka o 5 groszy wyższa. NOM nie będzie pobierał żadnych opłat dodatkowych, ani nie ustanowi żadnej opłaty minimalnej za korzystanie ze swoich usług.
Firma zapowiada też, że wszyscy klienci, którzy wydzwonią mniej niż 5 zlotych nie dostaną faktury a należność wobec NOM będzie zapisana na poczet kolejnego miesiąca. Dodatkowo oferuje rozliczanie rozmów w trybie 30 - sekundowym, a nie minutowym jak TPSA. Oznacza to, że gdy np. rozmawiać będziemy 2 i pół minuty - cena naliczona przez TPSA równa będzie cenie trzyminutowej rozmowy, cena NOM będzie niższa, zapłacimy za 2 i pół minuty i ani grosza więcej.
karp