W piątkowym spotkaniu na pewno nie zagra pauzujący za kartki Słoweniec Rok Elsner, a pod znakiem zapytania stoi także występ od pierwszej minuty Sebastiana Mili, który w ostatnich dniach zmagał się z chorobą i przyjmował antybiotyki. Ciągle nie wiadomo także, czy w bramce Śląska stanie powracający do treningów po kontuzji Marian Kelemen. - Decyzja lekarza o stanie zdrowia Mili zapadnie w czwartek lub piątek. Chciałbym, żeby grał, ale muszę się też zastanowić, czy lepiej poświęcić ostatnie 20-30 minut bez gry Sebastiana, czy lepiej początek meczu. Kto stanie w bramce, jeszcze nie wiem - tłumaczył Lenczyk.
Trener przyznał, że piątkowy mecz na pewno nie będzie łatwy, a Wisła jest obecnie "takim zwierzątkiem, które zostało ranne i będzie chciało walczyć do końca. - To będzie mecz z drużyną, która w naszej lidze rządziła, o której pisano, że to polska Barcelona, i liczono ile razy jej piłkarze kopnęli piłkę. Nie chodzi nawet o mistrzostwo, ale jeśli teraz odpadną z rywalizacji o pierwsze miejsce, to później ciężko im będzie powalczyć nawet o 2 i 3 pozycję - dodał.
Na piątkowe spotkanie nie ma już biletów więc na trybunach zasiądzie ok. 42 tys. widzów. Początek meczu zaplanowano na godz. 20.30.pap, ps