W nocy w Białymstoku na ulice znów wyjechali "palacze gumy". Mimo tego, że władze miasta zrealizowały ich postulaty - "palacze" znów blokowali centrum miasta.
"Palenie gumy" polega na zajeżdżaniu opon w samochodach, aż zaczną dymić. Najczęściej odbywa się to w taki sposób, że kilka osób przytrzymuje auto, gdy kierowca dodaje gazu.
W niedzielę do godzin nocnych miłośnicy "palenia gumy" bawili się na podmiejskim lotnisku Krywlany. Potem część z nich wjechała do miasta i próbowała urządzić zabawę na ulicy Lipowej, głównej w Białymstoku.
W "paleniu gumy" na Krywlanach wzięło udział ok. 2,5 tys. osób, uczestników zabawy i obserwatorów - ocenia policja. Funkcjonariusze naliczyli tam około trzystu samochodów.
Jak poinformował komisarz Jacek Dobrzyński z zespołu prasowego podlaskiej policji, po kilkugodzinnej zabawie część jej uczestników przyjechała do miasta. Tam na chodnikach czekało na popisy automobilistów ok. 200-300 osób.
W ostatnie dwie niedziele uczestnicy "palenia gumy" blokowali przejazd w centrum miasta. Wtedy nie mogli jednak wjeżdżać na lotnisko. Mówili, że ich "zabawa" przy Lipowej jest protestem przeciw decyzji zarządcy znajdującej się na lotnisku giełdy samochodowej, który zakazał im wjazdu na ten teren.
Policja ocenia, że tym razem ekscesy na ulicy prowokowali widzowie, zwłaszcza ci "po kilku głębszych", którzy domagali się od przejeżdżających kierowców zabawy na ulicy.
les, pap
W niedzielę do godzin nocnych miłośnicy "palenia gumy" bawili się na podmiejskim lotnisku Krywlany. Potem część z nich wjechała do miasta i próbowała urządzić zabawę na ulicy Lipowej, głównej w Białymstoku.
W "paleniu gumy" na Krywlanach wzięło udział ok. 2,5 tys. osób, uczestników zabawy i obserwatorów - ocenia policja. Funkcjonariusze naliczyli tam około trzystu samochodów.
Jak poinformował komisarz Jacek Dobrzyński z zespołu prasowego podlaskiej policji, po kilkugodzinnej zabawie część jej uczestników przyjechała do miasta. Tam na chodnikach czekało na popisy automobilistów ok. 200-300 osób.
W ostatnie dwie niedziele uczestnicy "palenia gumy" blokowali przejazd w centrum miasta. Wtedy nie mogli jednak wjeżdżać na lotnisko. Mówili, że ich "zabawa" przy Lipowej jest protestem przeciw decyzji zarządcy znajdującej się na lotnisku giełdy samochodowej, który zakazał im wjazdu na ten teren.
Policja ocenia, że tym razem ekscesy na ulicy prowokowali widzowie, zwłaszcza ci "po kilku głębszych", którzy domagali się od przejeżdżających kierowców zabawy na ulicy.
les, pap