Należące do Zapały dwie koparki, każda o wartości ponad 100 tys. zł., spłonęły na terenie szpitala uniwersyteckiego w Olsztynie 23 grudnia. Jak poinformowała Mariola Plichta z biura prasowego olsztyńskiej policji, w tej sprawie wszczęto śledztwo, policja prowadzi je pod nadzorem prokuratury, ale dotąd nie ustalono sprawcy, nikomu też nie przedstawiono zarzutów.
- Poszkodowany wyznaczył nagrodę i nas to nie dziwi, bo w tej sprawie rzeczywiście trudno o jakiś punkt zaczepienia. Poszkodowany nie był z nikim w konflikcie, nikt mu nie groził, nic nie wskazywało na to, że może paść ofiarą podpalenia - przyznała Plichta. Dodała, że dzięki nagrodzie "być może uda się uzyskać jakiś punkt zaczepienia w tej sprawie". Zaznaczyła, że policja nie ma często do czynienia z takim postępowaniem poszkodowanych.
Zapała od kilku lat prowadzi działalność gospodarczą w branży budowlanej, zatrudnia trzy osoby. Przyznał, że sprzęt, który spłonął, nie był ubezpieczony, a jego nie stać na kupno nowych koparek. Na terenie szpitala uniwersyteckiego Zapała był podwykonawcą innej firmy, jego koparki pracowały przy wyburzaniu starych budynków.
zew, PAP