Według prokuratury wszyscy przesłuchani, których podpisy znalazły się na listach głosowania, potwierdzili, że pobrali karty w obwodowych komisjach. - Tylko dwie osoby wyraziły wątpliwość, czy podpisy są autentyczne. Dlatego w obu przypadkach zamówiliśmy opinię u biegłego z zakresu pisma ręcznego - powiedziała Rudzińska. Dochodzenie w sprawie wyborów wszczęto po doniesieniu pełnomocnika komitetu kandydatki na wójta Gronowa Elbląskiego Danuty Oleksiak. Przegrała ona w II turze różnicą 26 głosów z dotychczasowym wójtem Aleksandrem Lewickim. Pełnomocnik kandydatki powołał się na rzekome nieprawidłowości w przebiegu głosowania. Przytoczył dane o frekwencji, z których wynikało, że co czwarty z głosujących oddał głos w godzinach 19-22. Jego zdaniem w tym czasie siedzibę komisji odwiedziło znacznie mniej osób, o czym miałby świadczyć zapis monitoringu.
Prokuratura przesłuchała członków obwodowej komisji wyborczej i obejrzała zapis z kamer. Zdaniem śledczych nie pozwoliło to zweryfikować wiarygodności zarzutów. Dlatego zdecydowano o przesłuchaniu wszystkich, którzy pobrali karty do głosowania. Wyborców od ponad roku przesłuchiwała siedmioosobowa załoga komisariatu policji w Gronowie Elbląskim. Policjanci starali się wykorzystać każdą okazję, aby przesłuchać jak najwięcej świadków. Wzywali ludzi na posterunek, odwiedzali ich w mieszkaniach i organizowali przesłuchania w wiejskich świetlicach.
Przesłuchania odbywały się także w weekendy i święta, ponieważ niektórzy ze świadków pracują za granicą i tylko wówczas bywają w domu. Funkcjonariusze odbierali zeznania nawet od kobiet, które ustawiły się na ulicy w kolejce do bezpłatnych badań w tzw. mammobusie. Przesłuchania ograniczyły się do dwóch pytań. Wyborcy odpowiadali, czy rzeczywiście uczestniczyli w głosowaniu i potwierdzali autentyczność swoich podpisów na listach z obwodowej komisji wyborczej.
ja, PAP