Po jednym z wrocławskich osiedli domów jednorodzinnych biegały w sobotę dwa dziki, a nie jeden, jak początkowo przypuszczano.
Jeden z nich utopił się podczas przepływania rzeki Ślęzy, drugi po uśpieniu przez weterynarza trafił do ogrodu zoologicznego.
Policja otrzymała zgłoszenie o pojawieniu się pierwszego dzika przed południem. Zwierzę zostało zauważone w rejonie ulicy Skarbowców, gdzie mieści się wrocławskie schronisko dla zwierząt.
Dzięki współpracy mieszkańców, którzy dzwonili na policję informując, gdzie zwierzę było widziane, szybko udało się dzika zlokalizować. Został postrzelony przez weterynarza nabojem ze środkiem usypiającym. Oszołomione zwierzę zaczęło wędrować w kierunku rzeki Ślęzy.
"Dzik wszedł do wody i zaczął płynąć na drugi brzeg. Niestety środek usypiający zaczął działać, zwierzę zachłysnęło się wodą i zatonęło" - powiedział Jerzy Woźniak ze schroniska dla zwierząt.
Kiedy policjanci i weterynarze wracali już do miasta nadeszło zgłoszenie o pojawieniu się kolejnego dzika. Zwierzę - jak się okazało - zostało potrącone przez samochód i miało kłopoty z poruszaniem się. Ten dzik także został trafiony nabojem usypiającym, po czym przewieziono go do ogrodu zoologicznego.
Nie jest do końca jasne, dlaczego zwierzęta przywędrowały do miasta. "2-3 km od schroniska zaczynają się pola z nie zebraną kukurydzą. Dziki tam żerują i stamtąd zaczęły wędrować w kierunku zabudowań miejskich" - przypuszcza Woźniak.
em, pap
Policja otrzymała zgłoszenie o pojawieniu się pierwszego dzika przed południem. Zwierzę zostało zauważone w rejonie ulicy Skarbowców, gdzie mieści się wrocławskie schronisko dla zwierząt.
Dzięki współpracy mieszkańców, którzy dzwonili na policję informując, gdzie zwierzę było widziane, szybko udało się dzika zlokalizować. Został postrzelony przez weterynarza nabojem ze środkiem usypiającym. Oszołomione zwierzę zaczęło wędrować w kierunku rzeki Ślęzy.
"Dzik wszedł do wody i zaczął płynąć na drugi brzeg. Niestety środek usypiający zaczął działać, zwierzę zachłysnęło się wodą i zatonęło" - powiedział Jerzy Woźniak ze schroniska dla zwierząt.
Kiedy policjanci i weterynarze wracali już do miasta nadeszło zgłoszenie o pojawieniu się kolejnego dzika. Zwierzę - jak się okazało - zostało potrącone przez samochód i miało kłopoty z poruszaniem się. Ten dzik także został trafiony nabojem usypiającym, po czym przewieziono go do ogrodu zoologicznego.
Nie jest do końca jasne, dlaczego zwierzęta przywędrowały do miasta. "2-3 km od schroniska zaczynają się pola z nie zebraną kukurydzą. Dziki tam żerują i stamtąd zaczęły wędrować w kierunku zabudowań miejskich" - przypuszcza Woźniak.
em, pap