Dolnoślązakom grozi od listopada finansowanie wizyt u specjalistów, m.in. u ginekologów i okulistów, z własnej kieszeni - twierdzą lekarze.
Pieniądze z Dolnośląskiej Kasy Chorych na finansowanie porad specjalistycznych w większości dolnośląskich poradni skończą się pod koniec października. Dotyczy to głównie wizyt u ginekologów, laryngologów i w gabinetach rehabilitacji. Zdaniem lekarzy, to efekt tego, że kasa, pomimo nacisków dyrektorów poradni, nie zwiększyła limitów na przyjmowanie pacjentów.
"Ta sytuacja to wynik nieracjonalnego rozdysponowania przez lekarzy przyznanych przez kasę środków finansowych. W naszym budżecie na porady specjalistyczne przeznaczono 68 mln i w czerwcu jeszcze zwiększono tę kwotę o 2 mln. Kasa nie sfinansuje więcej porad" - odpiera zarzuty Marek Kwapisz, dyrektor ds. medycznych Dolnośląskiej Kasy Chorych.
"Nie mamy wpływu na to, ilu pacjentów się do nas zgłosi. Musimy przyjąć wszystkich. Ciągle bowiem mami się chorych, że należy im się wszystko i na wszystko są pieniądze. A to po prostu nieprawda. Kończą się pieniądze na ten rok, a przed nami jeszcze dwa miesiące tego roku. Za co mamy leczyć pacjentów?" - pyta retorycznie Marek Moszczyński, dyrektor jednej z wrocławskich przychodni specjalistycznych.
Pacjentom, którzy staną przed wyborem: płacić czy nie, DKCh niefrasobliwie radzi poszukać poradni, gdzie zostaną bezpłatnie przyjęci. Kasa nie zamierza jednak wprowadzić systemu informowania chorych, gdzie takich placówek szukać. "Najlepiej jak pacjenci zorientują się sami" - uważa Kwapisz. Jego zdaniem, podpisane przez kasę roczne umowy z ponad 2 tys. poradni powinny w pełni zaspokoić potrzeby mieszkańców regionu.
em, pap
"Ta sytuacja to wynik nieracjonalnego rozdysponowania przez lekarzy przyznanych przez kasę środków finansowych. W naszym budżecie na porady specjalistyczne przeznaczono 68 mln i w czerwcu jeszcze zwiększono tę kwotę o 2 mln. Kasa nie sfinansuje więcej porad" - odpiera zarzuty Marek Kwapisz, dyrektor ds. medycznych Dolnośląskiej Kasy Chorych.
"Nie mamy wpływu na to, ilu pacjentów się do nas zgłosi. Musimy przyjąć wszystkich. Ciągle bowiem mami się chorych, że należy im się wszystko i na wszystko są pieniądze. A to po prostu nieprawda. Kończą się pieniądze na ten rok, a przed nami jeszcze dwa miesiące tego roku. Za co mamy leczyć pacjentów?" - pyta retorycznie Marek Moszczyński, dyrektor jednej z wrocławskich przychodni specjalistycznych.
Pacjentom, którzy staną przed wyborem: płacić czy nie, DKCh niefrasobliwie radzi poszukać poradni, gdzie zostaną bezpłatnie przyjęci. Kasa nie zamierza jednak wprowadzić systemu informowania chorych, gdzie takich placówek szukać. "Najlepiej jak pacjenci zorientują się sami" - uważa Kwapisz. Jego zdaniem, podpisane przez kasę roczne umowy z ponad 2 tys. poradni powinny w pełni zaspokoić potrzeby mieszkańców regionu.
em, pap