Po protestach organizacji ekologicznych z całej Polski Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wstrzymała odstrzał i pod koniec stycznia 2012 r. unieważniła zezwolenie wydane przez olsztyńskich urzędników. Stwierdzono, że zgoda na redukcję krukowatych została wydana z rażącym naruszeniem prawa, a jej wykonanie spowodowałoby popełnienie czynu karalnego. Wnioskodawca nie przedstawił bowiem naukowych dowodów na to, że odstrzał rzeczywiście wpłynie na populację drobnej zwierzyny. W dodatku olsztyńscy urzędnicy zezwolili myśliwym z 10 kół łowieckich, którzy na zlecenie szczycieńskiego Towarzystwa Przyrodniczego mieli strzelać do ptaków, na swobodne wykorzystanie upolowanego ptactwa. Tymczasem ustawa o ochronie przyrody zakazuje preparowania i handlu upolowanymi okazami gatunków chronionych.
Odstrzał krukowatych miał być jednym z elementów programu restytucji zajęcy i kuropatw na Mazurach. Szczycieńskie Towarzystwo Przyrodnicze otrzymało na ten cel publiczne dotacje w wysokości 60 tys. zł. Program przewidywał również odstrzał lisów, sprowadzenie zajęcy ze Słowacji i działania edukacyjne o potrzebie ochrony przyrody. Zgodnie z rozporządzeniem ministra środowiska kruki, wrony siwe i sroki są objęte w Polsce częściową ochroną gatunkową. Zakazane jest zabijanie i chwytanie tych ptaków oraz niszczenie ich siedlisk i gniazd. Zgody na odstępstwo od tych zakazów i zezwoleń na redukcję mogą udzielać regionalne dyrekcje ochrony środowiska.
Zające i kuropatwy znajdują się na liście zwierzyny łownej. Szacuje się, że w całej Polsce jest obecnie ponad 500 tys. zajęcy i 380 tys. kuropatw, czyli dwukrotnie mniej niż 10 lat temu. Dlatego część ekologów i myśliwych opowiada się za wprowadzeniem okresowego zakazania polowań oraz rozpoczęcia reintrodukcji tych gatunków.
ja, PAP