Zgodnie z wyrokiem zasądzona kwota zostanie podzielona między siedem osób z obu rodzin: po 200 tys. zł otrzymają sami zamienieni bliźniacy, a jeden ojciec (pozostali rodzice już nie żyją) i rodzeństwo od 30 do 70 tys. zł. Jest to kwota znacznie niższa niż zażądali powodowie, łącznie siedem osób: dwie pary bliźniąt, ich rodzeństwo oraz jeden ojciec. Domagali się oni 2,4 mln zł zadośćuczynienia: po 300 tys. zł dla samych poszkodowanych, a dla pozostałych członków ich rodzin - po 200 tys. zł.
Orzeczenie w październiku ubiegłego roku wydał Sąd Okręgowy w Rzeszowie. Od tego wyroku odwołała się prokuratoria generalna, która reprezentowała pozwanego. Proces, który rozpoczął się w marcu 2011 r., na wniosek powodów został utajniony. Wentlandt-Walkiewicz mówiła w dniu rozpoczęcia procesu, że zamienieni chłopcy byli bliźniętami jednojajowymi, więc ich podobieństwo było "uderzające".
Do zdarzenia doszło w 1953 r. w szpitalu w Przeworsku. W odstępie dwóch dni urodziły się tam dwie pary bliźniąt: dwóch chłopców oraz dziewczynka i chłopiec. Nie wiadomo dokładnie kiedy chłopcy zostali zamienieni. Zamianę zaczęto podejrzewać, gdy zauważono, że chłopcy, wychowujący się w innych rodzinach, są do siebie łudząco podobni. Dzieci mieszkały w pobliżu siebie i dlatego niekiedy się widywały. Jednak decyzję o zrobieniu testów DNA rodziny poszkodowanych podjęły dopiero po nagłośnieniu w mediach sprawy zamiany bliźniaczek z Warszawy. Badania genetyczne potwierdziły, że zamienieni chłopcy są bliźniętami jednojajowymi.
ja, PAP