"Sprawcy byli tak pazerni, że planowali kilka napadów dziennie"

"Sprawcy byli tak pazerni, że planowali kilka napadów dziennie"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Policjanci zatrzymali trzech mężczyzn podejrzanych o dokonanie co najmniej czterech napadów na placówki bankowe w okolicach Łodzi. Łupem bandytów padło ponad 20 tys. zł. Grozi im kara do 12 lat więzienia.
Według policji sprawcy, używając atrapy broni palnej, napadli na  placówki bankowe w Koluszkach, Ozorkowie i dwukrotnie w Brzezinach. Zatrzymani mężczyźni mają od 23 do 35 lat; pochodzą z Aleksandrowa Łódzkiego i Łodzi. Cała trójka usłyszała już zarzut trzech rozbojów i  jednego usiłowania rozboju, bowiem podczas napadu w Koluszkach spłoszył ich pracownik ochrony, włączając alarm. Prokuratura wystąpiła do sądu z wnioskami o ich aresztowanie. Wszystkim grozi kara do 12 lat pozbawienia wolności - powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.

Czekali aż klienci wyjdą

Do napadów doszło na przełomie lutego i marca tego roku. Bandyci napadli najpierw na punkt bankowy w Brzezinach. Kilka dni później próbowali okraść placówkę bankową w Koluszkach, a ponieważ to im się nie  udało, tego samego dnia ponownie napadli na placówkę w Brzezinach. Ostatni napad miał miejsce 6 marca w Ozorkowie. Metoda ich działania była zawsze podobna. Sprawcy wybierali niewielką placówkę bankową zatrudniającą kilku pracowników; napadów dokonywali, gdy w środku nie było klientów.

Według śledczych do banków, z zasłoniętą twarzą zawsze wchodził 29-letni Mariusz T. Podchodził do okienka i grożąc obsłudze atrapą broni, żądał wydania gotówki. W tym czasie pozostali sprawcy czekali w  aucie. Zdarzało się, że do akcji używali dwóch samochodów: kradzionego srebrnego opla corsę i należącego do jednego z nich audi 80. - Pazerność sprawców była tak duża, że gdy zagarnięty łup nie był dla  nich satysfakcjonujący, planowali już tego samego dnia skok na kolejne punkty bankowe mieszczące się w małych miejscowościach - powiedziała rzeczniczka zgierskiej policji Liliana Garczyńska.

Wpadli przez monitoring

Dzięki m.in. analizie zapisów monitoringu i znajomości środowiska przestępczego policjantom udało się zatrzymać całą trójkę dzień po  ostatnim napadzie. Podczas przeszukań znaleziono m.in. atrapę broni, której sprawcy używali do zastraszania pracowników, i kominiarkę. Policjanci odzyskali skradzionego opla wartego 32 tys. zł i część zrabowanych podczas napadów pieniędzy. Według prokuratury poczynaniami grupy kierował najmłodszy z  podejrzanych - 23-letni Aleksander Ch. Był on już karany, w warunkach recydywy. Dodatkowo - wraz z 25-letnią Magdaleną H. - odpowie on także za kradzież samochodu. Śledczy nie wykluczają, że grupa ma na koncie także inne napady i przestępstwa.

ja, PAP