Policjanci szybko ustalili podejrzanego, którym okazał się 39-latek zameldowany po sąsiedzku w mieszkaniu swojej babci, ale faktycznie przebywający we wsi w powiecie łódzkim-wschodnim. Jak powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania ustalono, że 39-latek wcześniej - za pośrednictwem babci - kilkakrotnie pożyczał pieniądze od sąsiada. W dniu tragedii osobiście poszedł do niego prosząc o pożyczkę. Starszy mężczyzna odmówił i to spowodowało atak agresji.
Marcin F. przewrócił 91-latka, dusił i dwukrotnie uderzył pogrzebaczem. Ponieważ ofiara dawała jeszcze oznaki życia, napastnik zakneblował staruszka szalikiem. Po zabójstwie bandyta splądrował mieszkanie; zrabował portfel, w którym było 2400 zł. Starał się też zatrzeć ślady. Według śledczych polał ciało mężczyzny alkoholem, który znalazł w mieszkaniu, w przedpokoju rzucił podpaloną gazetę i wyszedł z domu. Do pożaru jednak nie doszło.
Jak ustalono, sprawca zdążył wydać większość pieniędzy. Wykupił aparat fotograficzny, który wstawił do lombardu, oddał 900 zł długu, kupił sobie ubranie, paliwo do samochodu, a losy na loterię za 200 zł. Ubranie, w którym popełnił zbrodnię ukrył w wynajętej skrytce na dworcu kolejowym Łódź-Kaliska; tam też je znaleziono. 39-latek usłyszał w widzewskiej prokuraturze zarzut zabójstwa 91-latka i rozboju. Grozi mu za to kara dożywotniego pozbawienia wolności. Śledczy wnioskują o jego aresztowanie.
ja, PAP