Referendum chce także Janusz Wójcicki, przewodniczący rady rodziców w Technikum nr 4 - szkole, której uczniowie zostaną od września przeniesieni do dwóch innych placówek w mieście. Uczniowie technikum sprzeciwiając się decyzji miasta okupowali swoją szkołę na początku stycznia. - Szkoła została w naszym mniemaniu zlikwidowana, bo tak zwane podzielenie czy przeniesienie jest jej faktyczną likwidacją - powiedział Wójcicki.
Prezydent Piotr Koj napisał w oświadczeniu, że trudne decyzje, które musiał podjąć i które podjąć musiałby każdy prezydent tego miasta, stały się okazją do realizacji planu liderów PiS, którzy już w wieczór wyborczy zapowiedzieli referendum. - Demokracja, jako ustrój, daje mieszkańcom wiele możliwości udziału i wpływu na władzę. I ja to szanuję. Jednym z tych elementów jest stała ocena mojej pracy. Codziennie podejmuję działania, które mają jeden cel: rozsądne zarządzanie naszym majątkiem dla dobra całej wspólnoty Bytomia. Dojrzałość i odpowiedzialność nie pozwalają mi obiecać wszystkim wszystkiego czego chcą - oświadczył Koj.
Pod wnioskiem za odwołaniem prezydenta miasta zebrano - jak poinformował pełnomocnik Ligi Obrony Suwerenności Janusz Błaszczyk - ponad 20 tys. podpisów, a pod drugim, o odwołanie Rady Miejskiej - ponad 18 tys. Bytom liczy ok. 170 tys. mieszkańców.
Komisarz wyborczy ma 30 dni na sprawdzenie wniosków oraz wydanie postanowienia o zarządzeniu bądź odmowie zorganizowania referendum. W tym czasie będzie sprawdzana poprawność złożonych podpisów. Od momentu ukazania się postanowienia w Dzienniku Urzędowym Województwa Śląskiego referendum powinno się odbyć w ciągu 50 dni (w tym wypadku najpóźniej w drugiej połowie czerwca).
ja, PAP