"Dziewki unikają tej wędrówki, aby się na przykre skutki owej swawoli chłopców nie naradzić, więc je nierzadko ci ostatni pochwytują z zasadzki, gwałtem pod ów garnek ciągną, i nie wypuszczają dopóty, dopóki ich całkiem niemal sadzami i popiołem nie oszpecą, od czego wszakże, chronić je zwykło wykupne, to jest kilka groszy danych na wódkę" - opisywał Kolberg.
W niektórych wsiach na znak rozstania z postem garnki z żurem stawiano na kominach, czy zakopywano na skraju wsi. Urządzano też pogrzeby uprzykrzonego przez czas postu śledzia, którego wieszano na drzewach lub wleczono na sznurku przez wieś, a potem go zakopywano. Nieraz do takich ceremonii wykorzystywano szkielet śledzia z głową, czy śledzia wyciętego z tektury lub wystruganego z drewna. Pogrzebowi towarzyszyły różne przyśpiewki. Na przykład w Wielką Sobotę śpiewano: "śledź zabił rzeźnika, świt, świt... będzie mięsko".
PAP, arb