W moskiewskich księgarniach książki o Tanii Grotter na półkach sąsiadują z pozycjami o Harrym Potterze. Nie trzeba być zbyt uważnym czytelnikiem, aby dostrzec podobieństwo dwójką bohaterów: oboje potrafią latać, oboje zapisują się do szkoły dla czarodziejów, oboje w dzieciństwie tracą rodziców w walce ze złym czarodziejem.
"Nie ma różnicy między nimi. Właściwie są dokładnie tacy sami" - mówi dziewięcioletni Aleksander.
Podobnie myśli wydawca książek Joanny Rowling o Potterze, Neil Blair i dlatego zastanawia się nad nad podjęciem odpowiednich kroków prawnych wobec Jemeca. "Korespondujemy z wydawcą książek o Tanii Grotter. Myślimy, co robić, zastanawiamy się także nad sprawą sądową" - mówi Blair.
Jemec nie traci jednak pewności siebie. "Wierzę w swoje książki. Gdy ludzie je przeczytają, będą umieli wskazać różnicę. Niczego nie ukrywamy" - mówi rosyjski autor.
"To nie jest plagiat. To parodia. Umieszczam pomysł w rosyjskim kontekście" - odpiera zarzuty Jemec w rozmowie dziennikarzem agencji Reutersa.
To nie pierwszy przypadek "rusyfikowania" najsłynniejszych dzieł światowej literatury dla dzieci. Już lata temu ukazały się rosyjskie wersje m.in. "Czarnoksiężnika z krainy Oz" i "Pinokia", które cały czas są czytane przez rosyjskie dzieci. Jednak za czasów ZSRR żaden wydawca nie miał szans na dochodzenie swoich praw.
sg, pap