15 marca rano Konrad i Damian, uczniowie kieleckiego Zespołu Szkół Elektrycznych, jechali na zajęcia busem relacji Busko-Zdrój – Warszawa.
- Jechaliśmy ulicą Ściegiennego. Nagle kierowca zaczął się dziwnie zachowywać, a samochód zjechał na lewy pas jezdni. Po tym, gdy zobaczyłem nadjeżdżającego z przeciwka tira, wstałem z miejsca, złapałem za kierownicę i mocno odbiłem w prawą stronę. Podszedł kolega, wrzucił bieg na luz, dostał się do sprzęgła i hamulca. Zatrzymaliśmy bezpiecznie busa – opowiadał Konrad.
Chłopcy zadzwonili po pogotowie. - Karetka przyjechała po kilku minutach, a ratownicy zajęli się kierowcą. My poszliśmy na lekcje. Byliśmy już spóźnieni, ale nauczyciele byli dla nas wyrozumiali – dodał Damian.
Obaj podkreślali, że działali spontanicznie i są zaskoczeni dużym zainteresowaniem dla ich zachowania ze strony lokalnych władz. Wcześniej wyróżnili ich: wójt gminy Morawica i zarząd powiatu kieleckiego.
Konrad i Damian od pięciu lat działają w lokalnej Ochotniczej Straży Pożarnej. Zaczynali jako 12-latkowie w młodzieżowej drużynie pożarniczej.
W opinii prezesa OSP w Lisowie Michała Godowskiego cała akcja była dla nastolatków-ratowników dużym egzaminem dojrzałości. - Jestem dumny z chłopców. Byłem zaskoczony ich pozytywną reakcją, impulsem, który - jak myślę - wynieśli też z działalności w straży. Są przygotowani na to, że w sytuacjach zagrożenia należy właściwie reagować – dodał.
Według informacji policji, 50-letni kierowca busa miał aktualne badania lekarskie i uprawnienia do przewozu pasażerów. Ratownicy pogotowia podejrzewali u mężczyzny atak padaczki.sjk, PAP