Marzena Szwed-Sobańska z komendy policji w Pruszczu Gdańskim poinformowała, że chłopca wypatrzono ok. 7 rano z helikoptera straży granicznej wyposażonego w kamerę termowizyjną. Dwulatek znajdował się około dwóch kilometrów od miejsca, w którym widziano go po raz ostatni. - Załoga śmigłowca, który został sprowadzony z Warszawy, wypatrzyła go leżącego na jednym z pól w okolicy Łaguszewa - wyjaśnił Stęplewski. Dziecko zostało zabrane do helikoptera i przetransportowane na lotnisko w Pruszczu Gdańskim, skąd przewieziono je do jednego ze szpitali w Gdańsku. - Nie znamy opinii lekarzy, ale policjanci, którzy znaleźli chłopca, ocenili jego stan jako dobry, choć oczywiście był on wyziębiony - podkreślił Stęplewski.
W nocy z 28 na 29 kwietnia chłopca szukało około 150 policjantów: miejscowych a także przysłanych specjalnie w tym celu z Gdańska. W akcji pomagali też strażacy - w tym ochotnicy, pracownicy służby leśnej, okoliczni mieszkańcy, sześć psów przysłanych przez straż pożarną. 29 kwietnia do poszukiwań miał dołączyć policyjny helikopter z Poznania, odwołano go jednak po tym, jak chłopiec się znalazł.Rodzice zauważyli nieobecność dziecka 28 kwietnia ok. godz. 17. Po godzinie, gdy prowadzone na własną rękę poszukiwania nie przyniosły rezultatu, zgłosili zaginięcie policji.
eb, pap, arb