Połowy rozpoczęły się pod koniec marca, kiedy śledzie zaczęły wpływać do Zalewu na tarło. Teraz ryby po złożeniu ikry wracają do Morza Bałtyckiego. Jak podkreślił rybak Paweł Kozioł, tegoroczne połowy należy zaliczyć do udanych. - Złowiliśmy mniej ryb niż rok temu, ale ich jakość była lepsza. Wynika to z tego, że woda w Zalewie była chłodniejsza. Ceny w firmach przetwórczych były także wyższe niż w ubiegłym sezonie. Jesteśmy zadowoleni - podkreślił rybak.
Nad Zalewem Wiślanym nie ma firm przetwarzających śledzie, więc rybacy muszą je wieźć nawet na środkowe wybrzeże do Darłowa, Koszalina albo Władysławowa. W firmach, które skupują śledzie do przetwórstwa, ceny wahały się od 1,10 zł do 1,50 zł za 1 kg, podczas gdy w ubiegłym roku wynosiły od 60 groszy do 1,10 zł za 1 kg. Ceny za śledzie oferowane przez odbiorców zależą do tego, czy rybacy przywiozą ryby własnymi samochodami chłodniami do punktów skupu, a także od tego, czy podpisali wcześniej umowy na dostarczenie ryb.
Tegoroczny limit połowów śledzi na Zalewie był wyznaczony na 1500 ton, to mniej niż w ubiegłym roku, kiedy to rybacy mogli złowić 1700 ton. Do 5 maja br. rybacy mają przekazać do inspektoratu rybołówstwa szczegółowe raporty dotyczące wielkości połowów. Na Zalewie Wiślanym śledzie łowią 83 załogi rybackie, ale w pracę związaną z rozładunkiem ryb zaangażowanych jest kilkaset osób.
Podsumowaniem połowów śledzi na Zalewie Wiślanym będzie impreza pod hasłem "Święto śledzia" organizowana 12 maja we Fromborku. Będzie można wówczas spróbować potraw z tej ryby. Lokalna Grupa Rybacka "Zalew Wiślany" chce w ten sposób promować śledzie i miejscowości nadzalewowe, które latem stają się także ośrodkami turystycznymi.
ja, PAP